Obchodzący w tym roku jubileusz 30 lecia istnienia zespół Ryczące Dwudziestki jest znaczącym dla obecnego kształtu sceny folku morskiego w Polsce, gdyż wytyczając własne artystyczne drogi interpretacji tradycyjnych pieśni mórz, idąc w kierunku bardziej nowoczesnych aranżacji wokalnych, stał się inspiracją dla wielu młodych, działających dziś z równym powodzeniem grup, tworząc podwaliny pod tzw. "silesian sound" czyli charakterystyczny dla kilku grup a cappella ze Śląska, sposób śpiewania pieśni morza.
Zaczynali w latach 80, od piosenki żeglarskiej wykonywanej z towarzyszeniem gitar, ale szybko zafascynowali się tradycyjnymi morskimi pieśniami pracy - szantami, śpiewanymi a cappella. Wkrótce głos stał się najważniejszym instrumentem RO 20's, a kolejne festiwale nagradzały ich głównymi trofeami. Obok szant pojawiła się też muzyka gospel oraz tradycyjne ballady z Irlandii, Bretanii, Szkocji. Maczali palce w wielu projektach, najciekawszym dla fanów folku był "Shannon-Ryczące Projekt" (powstała EP-ka, płyty nie udało się nagrać).
W miniony piątek, na scenie Centrum Sztuki Impart, w ramach trwającego tam 24 Festiwalu Piosenki Żeglarskiej "Szanty we Wrocławiu" odbył się koncert poświęcony obchodom 30 urodzin grupy Ryczące Dwudziestki. Jubilaci mieli trzy "wejścia", a podczas każdego obok nich pojawiali się na scenie także zaproszeni do koncertu przyjaciele, zespoły Drake, Banana Boat, Perły i Łotry, Marek Szurawski, Mirek Kowalewski.
Były oczywiście wspomnienia, życzenia, odśpiewane sto lat i szampan na scenie.