Choć trochę wody już upłynęło, wciąż świetnie pamiętam ten festiwal.
Organizacyjnie - bosko, choć przydałaby się boska interwencja pogodowa :)
Sala Fabryki Drutu wypełniona po brzegi tylko udowodniła to, że brakuje nam wciąż dostępu do morza, choćby dźwiękowego. Albo to, że tak kochamy ten rodzaj Sztuki, że nigdy nas nie zabraknie :-)
Mam szczerą pewność, że na festiwale muzyki marynistycznej (zwał jak zwał) będę jeździła do Gliwic przynajmniej dwa razy do roku.
I że sala się powiększy, bo dużo nas było do pieczenia tak mokrego chleba ;-)
Powodzenia!
Organizacyjnie - bosko, choć przydałaby się boska interwencja pogodowa :)
Sala Fabryki Drutu wypełniona po brzegi tylko udowodniła to, że brakuje nam wciąż dostępu do morza, choćby dźwiękowego. Albo to, że tak kochamy ten rodzaj Sztuki, że nigdy nas nie zabraknie :-)
Mam szczerą pewność, że na festiwale muzyki marynistycznej (zwał jak zwał) będę jeździła do Gliwic przynajmniej dwa razy do roku.
I że sala się powiększy, bo dużo nas było do pieczenia tak mokrego chleba ;-)
Powodzenia!