Dziś w radiowej Trójce usłyszałem o tym, iż polski Zakopower staje się popularny w Anglii (mówi o tym ponoć Nigel Kenedy w wywiadzie dla Newsweeka) przy tej okazji padło też stwierdzenie, że od lat polscy muzycy jazzowi są postrzegani jako wybitni, jako mistrzowie, zaliczają się do światowej czołówki. Padło stwierdzenie, że "polski jazz to na świecie uznana firma".
Czy polscy muzycy folkowi mają szansę stworzyć na świecie taki obraz? Czy coraz częstsze koncerty polskich zespołów zagranicą i coraz lepsze ich recenzje (m.in. Kapela ze Wsi Warszawa, Dikanda, Zakopower, Shannon, Beltaine, Karpaty Magiczne, Stilo) mogą wynieść folkowe granie "na salony"? Co o tym myślicie?
Czy polscy muzycy folkowi mają szansę stworzyć na świecie taki obraz? Czy coraz częstsze koncerty polskich zespołów zagranicą i coraz lepsze ich recenzje (m.in. Kapela ze Wsi Warszawa, Dikanda, Zakopower, Shannon, Beltaine, Karpaty Magiczne, Stilo) mogą wynieść folkowe granie "na salony"? Co o tym myślicie?