Gdy trafiłem tu po raz pierwszy urzekł mnie spokój. Mały ruch, mało ludzi na ulicach (Cobh ma niewiele ponad 6500 mieszkańców), kameralne miasteczko, z przepięknym widokiem na zatokę. Spokój okazał się jednak pozorny, bo wystarczyło wejść do pierwszego z brzegu pubu, by obraz sielankowego miasteczka odmienił się o 180 stopni. Gwar, tłok, sporo młodzieży i najlepsze piwo na świecie – Guinness, z kija. Nigdzie indziej tak nie smakuje.
Osiołek ulubiony
Pubów w Cobh do wyboru, każdy znajdzie coś dla siebie (fanom U2 polecam „The Rob Roy”). Mnie do gustu przypadł najbardziej „Roaring Donkey” (nieco poza centrum), gdzie można posłuchać tradycyjnej muzyki na żywo, ba, wspólnie pośpiewać, zwłaszcza marynarskie pieśni pracy, które to właśnie przywiodły mnie do Cobh po raz pierwszy. Właściciel „Osiołka” – Oli, chętnie wita nowych gości i zabawia różnymi opowieściami. Jest niesamowitym gawędziarzem.
Cobh żyje swoją historią
Innym miejscem, którego ominąć nie sposób, to budynek pierwszego w Irlandii klubu żeglarskiego (powstał w 1720 r., piękną bryłę zaprojektował Anthony Salvin) – dziś mieści się tu Sirius Arts Center, z bogatą ofertą kulturalną. Nie sposób też ominąć neogotyckiej katedry św. Kolmana (1868-1918), górującej nad miastem.
Cobh żyje swoją historią. To stąd, w latach 1848-1950 wypływały statki z emigrantami, głównie do Ameryki. Szacuje się, że w świat ruszyło z portu 1,5 do 2,5 miliona Irlandczyków. Ich historię poznacie w ciekawym Cobh Heritage Centre, mieszczącym się w dawnym dworcu kolejowym Victoria. Warto zwiedzić też ekspozycje poświęcone historii morskiej Cobh (czasem nazywanym miastem transatlantyków), bo było to kiedyś prawdziwe irlandzkie okno na świat. Największą dzisiejszą wizytówką miasteczka, które przyciąga w roku wielu turystów, jest fakt, iż to Cobh było ostatnim portem dla Titanica. Sporo tu miejsc związanych z nim (i pamiątek).
Niestety, po dawnej świetności portu niewiele zostało, choć nadal, od czasu do czasu cumują tu największe transatlantyki, z Queen Elisbeth na czele, jednak pomysłu na zagospodarowanie tego miejsca za bardzo nie ma. Sąsiednie Crosshaven radzi sobie lepiej, organizując regularnie zloty wielkich żaglowców.
Zachęcam do spacerów, Cobh, leżące na wyspie, jest przeurocze. Warto wybrać się na Spike Island, gdzie kiedyś mieścił się garnizon wojskowy, przerobiony później na więzienie. Historia tej wysepki sięga aż VII w., a widok na Cobh to dziś jej największy atut.
Poza sezonem nie ma większego problemu z miejscami noclegowymi, polecam zwłaszcza kameralny, położony na wzgórzu, z pięknym widokiem na okolicę, Hotel Bella Vista (do niedawna z polską obsługą za barem). W samym centrum mieści się szacowny, pachnący jeszcze dawnymi czasami, otwarty w 1854 r. Commodre Hotel. Są też liczne t.zw. Bed&Breakfast.
(artykuł przygotowany dla Magazynu Wrocławskiego Portu Lotniczego HiFly)