Moje spotkanie upłynęło w miłej atmosferze. W pewnym momencie zaczęliśmy robić zdjęcia na pamiątkę, no i Misia, jak to kobieta, chciała ocenić, czy korzystnie wyszła. Zagalopowałem się i przewinąłem o jedno zdjęcie za daleko. Na podglądzie pojawił się mój pies, Watson. Jakie było moje zdumienie, gdy oszczędna w słowach i zmęczona wywiadami Misia nagle zaczęła opowiadać o swojej prawdziwej miłości – nie do fado (no, to też), ale do psów, a szczególnie... jamników. Zdradziła, w sekrecie, że przyleci do Krakowa na festiwal i będzie tam incognito, bo to nie festiwal muzyczny a festiwal... jamników właśnie. Na jamniczym wątku spędziliśmy ponad godzinę i kilka stacji musiało pożegnać się z wywiadami.
We Włoszech rozpowszechniony jest zwyczaj wyrzucania psów z samochodów wiozących państwa na wymarzone wakacje. Jeden z porzuconych czworonogów, błąkający się po poboczu autostrady, został zabrany przez ekipę, która jechała na Sycylię – organizatorów festiwalu „World Music i Folk”. Wiadomo, że World Music to artystyczny mieszaniec, więc nie dziwi, że kundelek został członkiem ekipy i jego sympatyczny pyszczek jest znakiem imprezy...
Nie byłem na sycylijskiej imprezie, ale sądzę, że psy tam mogą biegać luzem, tak jak na imprezach w Czechach czy na Litwie (na MJR na Litwie można spokojnie pojechać z psem i ten wyhasa się tam bez problemów). Na imprezach folkowych w Polsce rzecz nie do pomyślenia. Czy ktoś może polecić jakąś imprezę przyjazną czworonogom??? Ostatnio pytałem o to organizatorów festiwalu „Pannonica” i okazało się, że „czworonogi? – jak najbardziej”. No, ale tam i owiec sporo, więc może się i przydadzą.
Pies w folkowej sztuce? Zacznijmy od płyt. June Tabor – „The Best of“ poświęcone Flynn – nieodżałowanej jamniczce długowłosej. Piękne epitafium dla swojej suni Husky napisała hiszpańska śpiewaczka Priscilla Hernandez. Pytałem ją ostatnio, czy ma kolejnego psa, ale wyznała, że teraz zakochana jest w... szczurkach. Z naszych artystów, przychodzi mi na myśl Sławek Wierzcholski – przez lata zakręcony na punkcie bulterierów i poświęcający im utwory. Jeśli nie okładka, to nazwa: „Old Blind Dogs” – od nich zacznę, a na resztę przykładów czekam. Najciekawsze, nadesłane do redakcji (w przypadku bardziej egzotycznych przykładów mile widziany jakiś ewidentny dowód), nagrodzę płytą wydaną przez belgijskie Home Records. Kto się zastanawia, dlaczego ten wydawca, proszę zajrzeć na stronę firmy.