Od początku istnienia obecnej formuły nagradzania artystów folkowych Narodowa Akademia Sztuki i Techniki Rejestracji bardzo nieśmiało podchodzi do młodych muzyków. Scena folkowa w Stanach Zjednoczonych od kilku lat przeżywa odrodzenie. Folk jest dziś cool i jest to folk w doskonałej formie. JD McPherson, Pokey LaFarge i Nathaniel Rateliff & The Night Sweats nagrali znakomite, absolutnie obowiązkowe, albumy. Na każdym z nich słychać znaczące wpływy muzyki lat pięćdziesiątych, rock and rolla i rockabilly. Akademia pozostawiła niezauważenie coś co właśnie eksploduje i zamiast tego sięgnęła po poprawne, przewidywalne nagrania, o których trudno powiedzieć, że są dziś żywym organizmem sceny folkowej.
- Rhiannon Giddens - Tomorrow is My Turn
Pochodząca z Północnej Karoliny Rhiannon Giddens była już nominowana w 2013 roku, wraz z zespołem Carolina Chocolate Drops. Od kilku lat ugruntowuje swoją pozycję na amerykańskiej scenie folkowej. Uczestniczyła w nagrywaniu głośnego albumu "Lost on the River: The New Basement Tapes", kompilacji utworów Boba Dylana, wraz z Elvisem Costello, Marcusem Mumfordem (Mumford & Sons), Jimem James'em (My Morning Jacket) i Tylorem Goldsmith'em (Dawes). Brała także udział w innym głośnym wydarzeniu - "Another Day, Another Time: Celebrating the Music of Insinde Llewyn Davis", koncercie z muzyką do filmu braci Coen.
"Tomorrow is My Turn" to drugi album w solowym dorobku Rhiannon. Na płycie znalazły się zarówno tradycyjne pieśni folkowe jak i covery, np. legendy muzyki country – Dolly Parton. Aranżacje utworów krążą wokół takich gatunków jak americana, bluegrass, gospel, soul czy country. Pomimo prymitywności stylu, jakim jest folk, utworów nie cechuje prostota czy nonszalancja. Są za to bardzo precyzyjne, orkiestrowe, być może jest w tym odbicie wykształcenia Giddens, która studiowała operę. Płyta jest bardzo zróżnicowana. Brak jest przewodniego motywu, powtarzającej się stylistyki. Nie ulega wątpliwości, że to śpiew jest tutaj najważniejszy. Album "Tomorrow is My Turn" to mój faworyt w kategorii Best Folk Album.
- Béla Fleck & Abigail Washburn - Béla Fleck & Abigail Washburn
W tym roku nominowani także w kategorii Best American Roots Performance. Oboje są wirtuozami gry na banjo, a także małżeństwem. Béla Fleck jest uznawany za jednego z najwybitniejszych muzyków grających na banjo. Znany z eksperymentatorskiej gry w zespole Béla Fleck and The Flecktones. Dotychczas zdobył 15 nagród Grammy i był nominowany 25-krotnie.
Abigail Washburn na banjo gra tradycyjnym stylem clawhammer, popularnym w dawnej amerykańskiej muzyce ludowej (tzw. old time music). Grała w zespole Uncle Earl oraz u boku Sparrow Quartet. Nagrała także jeden album z Shanghai Restoration Project.
Sygnowany nazwiskami małżeństwa album, jest ich pierwszą wspólnie nagraną płytą. Na krążku znalazły się zarówno kompozycje autorskie jak i aranżacje tradycyjnych pieśni. Pomimo, iż banjo charakteryzuje się dość radosnym brzmieniem, także przez wzgląd na technikę, którą cechuje szybkość, to kompozycje na płycie są melancholijne. Debiut pary Fleck-Washburn nie jest typowym albumem z muzyką graną na banjo.
- Glen Hansard - Didn't He Ramble
Irlandzki muzyk (na zdjęciu powyżej) niespodziewanie podbił świat w 2007 roku, otrzymując Oscara za najlepszą piosenkę do filmu, w którym zagrał także główną rolę. To była niezwykła historia jak z bajki. Sam film był zrealizowany w połowie amatorsko przy budżecie porównywalnym z cateringiem przeciętnej hollywoodzkiej produkcji.
Glen Hansard był już wówczas muzykiem z bagażem albumów nagranych wraz z zespołem The Frames. Po Oscarowym sukcesie grał jeszcze w The Swell Season, po czym rozpoczął solową karierę, debiutując nagranym przed czterema laty "Rythm and Repose". Album "Didn't He Ramble" przypomina ścieżkę dźwiękową nagraną do filmu "Once". Coś, co zadziałało raz, może działać zawsze i wiele zespołów tak funkcjonuje przez dekady. Od 2007 roku przez scenę folkową przetoczyła się jednak rewolucja i taki album jest w tym momencie mocno spóźniony, choć z pewnością znajduje swoje grono odbiorców.
- Patty Griffin - Servant of Love
Patty Griffin to kolejna wielka, folkowa osobistość, nominowana w tym roku. Po nagrodę Grammy sięgnęła już w 2011 roku, w kategorii Best Traditional Gospel Album, za "Downtown Church". Śpiewała w chórku Roberta Planta podczas trasy koncertowej, promującej jego solowy album "Band of Joy". Utwory Gryffin były wielokrotnie coverowane przez znakomitych artystów, takich jak Emmylou Harris czy zespół Dixie Chicks. Jej piosenki pojawiły się w serialach telewizyjnych "Sons of Anarchy", "Bones", "Supernatural" oraz w filmie "Elizabeth".
Album "Servant of Love" bardzo udanie łączy tradycyjne brzmienia, nie tracąc przy tym świeżości. Balansuje pomiędzy tradycyjnym folkiem, muzyką country, bluesem oraz americana. Wydany niezależnie, za pośrednictwem wydawnictwa Thirty Tigers.
- Norman Blake - Wood, Fire & Words
Od ponad 60 lat jest ważną częścią amerykańskiego folku. Brał udział w tworzeniu legendarnych albumów "Nashville Skyline" Boba Dylana, "Orange Blossom Special" Johnny'ego Casha i "Will The Circle Be Unbroken" zespołu Nitty Gritty Dirt Band. Współtworzył muzykę do klasycznych filmów "Wzgórze nadziei", "Spacer po linie" i "Bracie gdzie jesteś?". Grał u boku największych przedstawicieli gatunku: Steve'a Earle'a, Krisa Kristoffersona, Joan Baez, June Carter i legendarnego gitarzysty bluegrassowego – Tony'ego Rice'a. Wielokrotnie nominowany do nagród Grammy. W latach 70 stanowił trzon nowej fali w muzyce bluegrass.
"Wood, Fire & Blood" to pierwsze od 30 lat wydawnictwo Normana Blake'a, w całości z jego autorskimi kompozycjami. Słuchając albumu można odnieść wrażenie, że w osobie muzyka z Tennessee zaklęta została spora część historii amerykańskiego folku. Album otwiera gitarowa kompozycja "Savannah Rag", przypominająca flatpicking Tony'ego Rice'a. Na krążku znajdują się utwory, których nie powstydziłby się nawet Johnny Cash ("Farewell Francisco Madero", "The Incident at Condra's Switch"). To płyta o bardzo konserwatywnym brzmieniu, która nie tyle czerpie z tradycji gatunku, ile jest jego autentyczną częścią, zachowaną w żywym pomniku. Dla Normana Blake'a czas zdaje się stać w miejscu.
Kto jest waszym faworytem? Może także wam kogoś brakuje wśród nominowanych? Już 15 lutego zostanie wyłoniony zwycięzca/zwycięzcy. Na pewno o tym napiszemy. Stay tuned!