Koncerty polskich zespołów wykonujących muzykę irlandzką, pokazy zespołów tanecznych i inne wydarzenia promujące kraj ciemnego piwa i stepu zdominują za chwilę scenę folkową. Będą też muzyczno-taneczne show, na które decyduje się coraz większa liczba polskich grup. W tym roku w trasę rusza "Celtic Motion Project" grup Beltaine i Comhlan, wznowiona zostanie "Eachtra" JRM Band i Ellorien, a Carrantouhill z Reelandią po raz kolejny zaprezentuje "Touch of Ireland". Jak co roku z wizytą przyjedzie też do nas jeden z irlandzkich, tanecznych spektakli. Tym razem będzie to stary znajomy - Michael Flatley wraz ze swoim "Lord of the Dance".
Muzyczna kultura Irlandii jest w Polsce coraz powszechniej znana i rozpoznawalna. To, że z roku na rok rośnie liczba rodzimych produkcji celtyckiego show cieszy niezmiernie. "Lord of the Dance" czy "Gaelforce Dance" mogą już trochę nudzić, choć oczywiście, zawsze znajdą się chętni do oglądania tych przedstawień (w tym roku aż 13 koncertów - przyp.red.), wszak nie wszyscy jeszcze mieli okazję. Jednak prezentowanie u nas tych samych zagranicznych show może sprawić, że ulegniemy złudzeniu, iż w tej materii nic nowego się nie dzieje. A tymczasem jest zupełnie odwrotnie.
Excalibur od Alana
Zapewne wielu z Was słyszało legendarną opowieść o mieczu Excaliburze. Na bazie tej arturiańskiej legendy Bretończyk Alan Simon stworzył wielkie widowisko: celtycko-rockową operę. Pierwsza jej część "Excalibur - La Légende des Celtes" ("Excalibur - Legenda Celtów") powstała w 1997 roku. Dwa lata później została zarejestrowana i wydana na CD przez Sony Music. W ciągu zaledwie dwóch tygodni od pojawienia się na rynku "Excalibur" stał się jednym z dziesięciu najlepiej sprzedawanych albumów we Francji, a status złotej płyty osiągnął dwa razy. Opera została wystawiona w różnych miejscach we Francji, m.in. w Rennes, Paryżu, Bercy, Nantes, Quimper, oraz na zamku w Malicorne. Przedstawienie z Rennes zostało zarejestrowane - tym razem już w formie audiowizualnej - i podobnie jak płyta CD, rozeszło się jak ciepłe bułeczki (200 tysięcy sprzedanych egzemplarzy).
W 2007 roku ukazała się kontynuacja pierwszej opery - "Excalibur II - L'anneau des Celtes" ("Pierścień Celtów"). Produkcja znów zyskała popularność, posypały się kolejne nagrody. Przed dwoma miesiącami, w styczniu 2011 premierę miała ostatnia część trylogii - "Excalibur III - Origins" ("Początek"). Co ciekawe, w każdym kraju, w którym wystawiane jest przedstawienie angażowany jest sławny lokalny aktor, który wciela się w postać czarnoksiężnika Merlina, i jako narrator objaśnia widzom legendarne wydarzenia.
Niestety jak dotąd widowiska nie można było obejrzeć w Polsce. Zainteresowani tą historią mogą wybrać się do naszych zachodnich sąsiadów, którzy w tym miesiącu goszczą u siebie tą celtycko-rockową operę. Jeśli kogoś interesują dawne celtyckie legendy, tradycyjna muzyka i taniec oraz walki zbrojne koniecznie musi zobaczyć to wielkie widowisko.
Na marginesie
Warto wspomnieć, że również w Polsce legenda o Królu Arturze doczekała się muzycznego opracowania. "Przygoda Króla Artura", której kompozytorką jest Grażyna Bacewicz to komiczna opera radiowa, oparta na motywach celtyckich wykonywana w języku polskim. Poza inspiracją dawną legendą w muzyce nie ma niestety specjalnych śladów tradycji celtyckich.
Wróćmy do dzieła Simona.
O skali jego produkcji świadczy choćby fakt, że wzięło w niej udział ponad 70 artystów wywodzących się z różnych środowisk twórczych. Są wśród nich popularne gwiazdy rocka z lat 70-tych i 80-tych, takie jak Johnny Logan, Les Holozyd (Barclay James Harvest), John Anthony Helliwell (Supertramp) czy Martin Barre (Jethro Tull). Do tego doszły gwiazdy celtyckiej sceny rockowej: Simon Nicol, Dave Pegg, Chris Leslie i Gerry Conway (Fairport Convention) oraz Jacqui McShee (Pentangle). Nie zabrakło też czołowych nazwisk świata folkowego, takich jak Bruce Guthro czy dobrze znanej w Polsce, m.in. dzięki swojej zimowej trasie koncertowej Moyi Brennan z Clannad. W przedsięwzięciu udział bierze także niemiecki zespół Corvus Corax, wykonujący muzykę średniowieczną, a wszystkim wykonawcom towarzyszy orkiestra symfoniczna.
Anna z Bretanii
Trylogia o legendarnym mieczu Excaliburze to nie jedyne takie dziecko Alana Simona. Inną rock-operą twórcy z Rennes jest opowieść o szesnastowiecznej księżnej - Annie Bretońskiej. W przeciwieństwie do króla Artura i jego świty była to postać historyczna, ostatnia niezależna władczyni Bretanii. Mimo, że za sprawą małżeństwa została również królową Francji, wiedziała, jak pogodzić niezależność jej księstwa z wypełnianiem obowiązków królowej. Z tego powodu do dziś pozostaje ona symbolem krainy, o której autonomię niezachwianie walczyła. Historię księżnej Anny i losów rządzonej przez nią Armoryki obejrzeć możemy w przedstawieniu "Anne de Bretagne". Mimo, że jak każde tego typu show skierowane do dużej liczby widzów przedstawienie oscyluje na granicy sztuki i komercyjnego kiczu, występujące w nim gwiazdy muzyki bretońskiej zachęcają do zapoznania się z tą celtycko-rockową operą. W rolę Anny Bretońskiej wcieliła się Cecil Corbel, a Pierre Landais grany jest przez pianistę Didiera Squiban (obydwoje gościli w Polsce na koncertach organizowanych przez poznański Dom Bretanii). Ponadto występują także: grupa Tri Yann, Les Holroyd, Pat O'May, Giorgio Conte, James Wood, Laurent Tixier, Nilda Fernandez i inni. Również sam pomysłodawca przedsięwzięcia - Alan Simon bierze czynny udział w tej produkcji, wcielając się w rolę Michel-Ange. Najbliższe przedstawienia Anny Bretońskiej przewidziane są na drugą połowę maja. Niestety nie zanosi się na to, by Alan Simon z jedną ze swoich celtyckich oper odwiedził Kraj nad Wisłą. Może więc spektakl "Anne de Bretagne" to dobry pretekst, by wybrać się wiosną do Paryża?