Jak co roku, tak i tym razem organizatorzy zaprosili ciekawych wykonawców. Program festiwalu przewidywał zarówno występy zespołów jak i warsztaty taneczne oraz instrumentalne dla wszystkich chętnych do aktywnego uczestnictwa w imprezie.
Umiejętności nabyte w trakcie warsztatów można było wykorzystać podczas zbiorowych tańców bretońskich wykonywanych do muzyki granej przez zespoły Four Non Brets oraz Gwerenn. To, jak publiczność spontanicznie angażuje się w masową zabawę jest znakiem rozpoznawczym będzińskiego festiwalu i tworzy jego wyjątkowy klimat. Niewątpliwie jest w tym spora zasługa Tomka Kowalczyka, który konsekwentnie od lat prowadzi w Będzinie warsztaty tańców bretońskich. Efekty jego wysiłków widać gdy z roku na rok coraz więcej ludzi coraz lepiej radzi sobie pod sceną, uczestnicząc w tanecznym kręgu.
Nie zabrakło też klimatów irlandzkich. Organizatorzy dali szansę dwóm młodym zespołom, Wersji roboczej oraz Strays, które stawiają swoje pierwsze kroki na scenicznych deskach. Obie grupy jeszcze nie wypracowały swojego własnego stylu, który byłby ich znakiem rozpoznawczym niemniej słuchało się ich muzyki z przyjemnością. Szczególne uznanie należy się Agnieszce Kumińskiej ze Straysów, jest obdarzona pięknym głosem, w którym można się zasłuchać.
Muzykę irlandzką zaprezentował też duet Hidden Lake, który tworzy harfista Michał Zator i wokalista śpiewający kontratenorem Marcin Liwenia. Wykonywali dobrze znane piosenki jak „Star of the County Down” czy „Black is the colour”, jednak wyjątkowość ich występu polegała na klimacie jaki tworzy połączenie harfy z głosem wokalisty. Kontratenor to niezwykle wysoki głos męski porównywalny z kobiecym. W połączeniu z brzmieniem harfy tworzył jedyne w swoim rodzaju doznanie.
Dla mnie najbardziej interesującym koncertem był występ austriacko-włosko-węgierskiego zespołu Monn Turonn. Grali spokojne piosenki pochodzące z Hiszpanii, Austrii, Włoch i Węgier. W swojej opinii nie byłem osamotniony, bo publiczność zgodnie zażądała bisu. Był to wyjątkowy koncert ponieważ był odległy od królującej na scenie energetycznej muzyki irlandzko-bretońskiej.
Wśród zespołów goszczących na festiwalu nie zabrakło też mocnego uderzenia. W swoim stylu zagrali Beltaine i Shannon, które to zespoły tradycyjnie gromadzą na swoich koncertach liczną publiczność, lubiącą energiczne granie z elementami tradycji celtyckiej. W podobnym stylu grał austriacki zespół Tunnagan występujący w roli gwiazdy drugiego dnia imprezy. Widać, że w Polsce stale rośnie popyt na „cięższą” muzykę celtycką.
Tradycyjnie na Zamku zaprezentowały się też zespoły taneczne. Swoje umiejętności zaprezentowały grupy Tuatha de Danaan, Galway oraz Keraan. Pokazy taneczne były wykonywane zarówno do muzyki tradycyjnej jak i do muzyki popularnej m.in. „Ale jestem” w wykonaniu Anny Marii Jopek czy „Makareny”, tworząc interesujący żart taneczny.
Festiwal Zamek to impreza, która przez lata swojego istnienia wypracowała sobie solidną markę. Wojciech Ossowski na swoim blogu stwierdził, że ta impreza „wyrasta na polskie Lorient”. Do tej skali jeszcze Będzinowi daleko ale kto wie... oby były to słowa prorocze. Jednak bez wątpienia popularność Zamku wzrasta. Kto wie czy dla następnej edycji festiwalu zamkowe wzgórze nie okaże się zbyt małe, czego z całego serca życzę organizatorom i mam nadzieję, że te życzenia nie są niedźwiedzią przysługą.
Festiwal Zamek 2010, Będzin 27 - 29.08.2010