Sefarad - to po hebrajsku Hiszpania, Ziemia Obiecana Żydów do końca XV wieku, kiedy to zostali stamtąd wygnani. Wcześniej, rozwijała się tam ich kultura, przede wszystkim w wiekach od siódmego do dwunastego, kiedy to ziemie te znajdowały się pod panowaniem arabskim, tolerancyjnym i kultywującym wolność wyznania (choć dziś trudno w to uwierzyć). Kwitła tam wtedy poezja, muzyka i kultura sefardyjska.Współpraca między Żydami, chrześcijanami i muzułmanami miała swoje odbicie najczęściej w muzyce, w pieśniach, które znamy dziś jako sefardyjskie, a które przetrwały wieki.
Przenoszone w różne strony świata przez żydowskich wygnańców z Hiszpanii, śpiewane były w języku ladino (starokastylijski z naleciałościami hebrajskimi), który również przechował się do dziś, choć coraz rzadziej jest w codziennym użyciu. Język ten zawiera liczne hebraizmy, a także naleciałości kulturowe, których przybywało wraz z latami oddalenia się Żydów od kraju Sefarad.
Muzycy wykonujący tę muzykę śpiewali najczęściej między innymi liryczne ballady, opowiadające o miłości, o smutku, o cyklach życia, szczególnie zaś pięknie brzmiały sefardyjskie kołysanki, były też pieśni weselne, żałobne i związane ze świętami Purim czy Pesach.
W tekstach tych pieśni możemy znaleźć wiele opisów przeżyć kobiet, bo to właśnie kobiety w przechowywały tradycje i przekazywały je w taki sposób, jak to się zwykle dzieje w kulturach ludowych, czyli drogą ustną. Nie ma nigdzie zapisu domniemanych pierwotnych, średniowiecznych czy renesansowych sefardyjskich pieśni, z wyjątkiem nielicznych religijnych. Wiadomo jednak, że kobiety śpiewały je przy zajęciach domowych bez akompaniamentu muzycznego.
W każdym z nowych miejsc zamieszkania Sefardyjczyków, miejscowa muzyka wywierała wpływ na opracowania starych tematów. Na Bałkanach, w krainie charakterystycznych, nieregularnych rytmów oraz skal orientalnych, powstało wiele nowych pieśni sefardyjskich.
Niestety druga wojna światowa zadała tamtejszej kulturze sefardyjskiej druzgocący cios. Zagładzie uległa większość żydowskich mieszkańców Bośni i Hercegowiny, zaledwie garstka Żydów hiszpańskich ocalała w Bułgarii.
Dziś wraca się chętnie do tych pieśni i opracowuje się je na różne sposoby, w różnych stylistykach.
Jednym z tych, którzy wykonują pieśni sefardyjskie jest zespół, na którego koncercie miałam przyjemność być - grupa Shira U'tfila (Pieśń i modlitwa) z Serbii, na tegorocznym festiwalu "Globaltica", który odbył się w ostatni weekend lipca w Gdyni. Zespół założony został przez wokalistę i wirtuoza arabskiej lutni oud – Serba Stefana Sabliča.
W jego skład wchodzą też mieszkający w Belgradzie muzycy reprezentujący różne kultury – m.in. niemiecki skrzypek – Filip Krumes, grający na klarnecie Sinan Aćifović – od dziecka związany z kulturą Romów, czy serbski kontrabasista – Srdjan Djorjevic. Grupa specjalizuje się w wykonywaniu muzyki Żydów sefardyjskich z Bałkanów. Uznawani są za jeden z najciekawszych zespołów sięgających do sefardyjskiej tradycji. Ich ostatni album "Biviendo En Kantando - Life As A Song" przez magazyn Songlines został nagrodzony tytułem "Top of the World".
Podczas koncertu przypomnieli widzom historię Żydów sefardyjskich w bardzo przejmującym występie. Muzycy potrafili przekazać bardzo duży ładunek emocjonalny, związany z wygnaniem ludu z jego ziemi.
Słuchając tych pieśni miało się wrażenie, że dawne tradycje, kultura, z całym jej mistycyzmem i głębią uczuć stamtąd pochodzącą, znów żyją. Utwory były bardzo rytmiczne, mimo smutnej treści. Piękna melodyka docierała do głebi duszy słuchaczy. Ze szczególną wrażliwością wykonywał swoje utwory wokalista i lutnista, Stefan Sablić. Chwytająca za serce pieśń o tęsknocie za Granadą, zachwyciła wszystkich siłą przekazu i wyrażeniem uczuć, jakie z pewnością panowały wówczas wśród uchodzących Sefardyjczyków.
Gościnnie z zespołem wystąpił perkusista Yinon Muallem, mistrz orientalnych rytmów, które to dodały jeszcze większej magii w tej muzyce.
Misją artystów jest ocalenie tej muzyki od zapomnienia. Mają oni wielki szacunek do tradycji oraz wielką, autentyczną radość z grania, śpiewania i wykonywania tego rodzaju muzyki. Niezłomna jest też ich wiara w przedłużenie życia tych pieśni.
Na Globaltice były też warsztaty pieśni sefardyjskich, prowadzone przez Stefana i Yinona, na które przyszło kilkadziesiąt osób. Można się było zapoznać z tekstami, tłumaczeniem, zapisem nutowym, grą na bębnach i śpiewem alikwotowym.
Wszystko to po to, aby nie zapomnieć o tej, niezwykłej w swym przekazie i odbiorze muzyce oraz pieśniach, o których początkach sporo już wiemy, a dzięki takim koncertom dowiadujemy się coraz więcej.
11 Festiwal Muzyki Świata "Globaltica", Shira U'tfila, 25.07.2015, Gdynia