Wakacje to także czas odkrywania lokalnych festiwali, o których istnieniu, mimo wszechobecnego internetu, można dowiedzieć się dopiero z ulicznych plakatów. Tak było i tym razem. Wśród wielu kolorowych afiszy informujących o lokalnych festynach i imprezach trafiliśmy na ten, który przyciągnął naszą uwagę. Przyjemnie fioletowy format A3 z informacją o koncercie Howerny, kapeli folkowej ze Słowacji i finalistki "Szansy na sukces" w repertuarze pieśni cygańskich.
Podchodzimy bliżej i wczytujemy się w treść. Okazuje się, że ładny plakat jest zapowiedzią osiemnastej edycji Festiwalu "Wrzosowisko", którego główną treścią jest poezja rodem z gór oraz to, że w koncercie finałowym grany będzie folk. Jak się okazało "Wrzosowisko" od osiemnastu lat jest ważnym elementem w działalności kulturalnej gminy Piwniczna, którego idea wykiełkowała kilkanaście lat temu w redakcji lokalnego miesięcznika "Znad Popradu". Zainteresowani tematyką stawiliśmy się popołudniem, 15 sierpnia (już po powrocie z górskich szlaków, a że część stricte poetycka odbywała się wcześniej zdążyliśmy tylko na jej końcówkę) w sali widowiskowej MGOK w Piwnicznej.
Na miejscu czekał na nas kawałek sernika i herbata oraz koncert "Dymi kocioł Karpat", który rozpoczął się po łemkowsku. Góralska kapela Howerna z Piwnicznej wykonała pieśń sławiącą Łemkowynę wspólnie z przedstawicielami tutejszej społeczności łemkowskiej. Następnie dziarscy Czarni Górale zapodali polską wersję „Hanyczki, która łem za Janicka by sia wydawała” i przeszli w akustycznie (i z towarzyszeniem akordeonu) góralskie hiciory w iście szaleńczym tempie, by zakończyć set nutką cygańską. Howerna to kapela będąca od kilku lat dumą Piwnicznej. To grupa przyjaciół zafascynowanych własną kulturą, i kontynuatorzy ludowego muzykowania w gminie. Kapela na swoim profilu na FB nie kryje się z fascynacją Hajlanderami. Swój styl muzyczny określają jako muzyka Karpat – i tacy właśnie są! Ich krótki, treściwy set to była żywiołowa karpacka nuta ze sporą dawką brzmień łemkowskich, wołoskich i szczypty cygańskiego grania, osadzonego na solidnej, korzennej podstawie z Beskidu Sądeckiego. Panowie rozkręcili salę MGOK i ustąpili miejsca słowackim kolegom. Warto wspomnieć, że zespół w dniach poprzedzających "Wrzosowisko" udzielał się bardzo aktywnie na koncertach na okolicznych festynach (m.in. w Rytrze i Muszynie) i jest już bardzo znany w regionie.
Plakat festiwalowy informował tylko, że wystąpi kapela folkowa ze Słowacji – ale bez podania konkretów kto. Okazało się, że na "Wrzosowisko" przybyła znakomita kapela Ján Jendrichovský a jeho Priatelia (na zdjęciu powyżej). To trzech młodych zawiadiaków, którzy spotkali się Presovie i od tamtej pory wspólnie muzykują - a tu już od krótkiej próby zdobyli serca widzów! Filigranowy lider zapytał publiczność, co ta chce usłyszeć, na krótkiej próbie dźwięku, którą muszą zagrać by dobrze zaberzmieć. Z sali, spośród kilku propozycji, padło także "Szła dzieweczka do laseczka" - i Słowacy zagrali! Zaraz potem ich ponad godzinny koncert złożył się z trzech tematycznych części (Polacy, Łemkowie/Rusnacy, Słowacy), a lider każdy kawałek żartobliwie i żarliwie zapowiadał językiem mieszanym, czyli słowacko-polsko-gwarowym, wzbudzając za każdym razem nielichy aplauz.
Oprócz góralskiej i łemkowskiej klasyki folkowej, zagranej na skrzypce, akoredeon i kontrabas, chłopaki zagrali też kilka żartów muzycznych. Jednym z nich była nieszablonowa wersja "Hej Sokoły", zapodana jako ukłon w stronę starszej publiczności, która do Piwnicznej przybyła na kuracje wodami mineralnymi i licznie reprezentowana była w MGOKu. Drugim - kapitalna przeróbka jednego ze starych hitów italodisco ("Felicita") jako "Wódko moja" - piosenka o miłości butelki wódki do Górala i vice versa.
Na koniec wrzosowiskowego wieczoru wystąpiła jeszcze finalistka „Szansy na sukces” Danuta Balcer z repertuarem pieśni cygańskich, w stylistyce bardziej popowej.
XVIII Święto Poezji i Muzyki Gór "Wrzosowisko", 15.08.2016, Piwniczna Zdrój