Dzień płyty został ustanowiony cztery lata temu i od tamtej pory przypada w trzecią sobotę kwietnia. W tym roku będzie to 21 kwietnia. O sens takiej nowej świeckiej tradycji najlepiej spytać w małych, klimatycznych i niezależnych sklepach muzycznych. Kroki swoje skierowaliśmy zatem do dwóch najbardziej nam bliskich w stolicy miejsc z muzyką - "Hey Joe" i "Muzycznej Galerii Folkowej". Wybór był subiektywny, gdyż w tych właśnie miejscach o folk najłatwiej. I często są to płyty niedostępne gdzie indziej - jeszcze na kasetach, na powracających do łask winylach oraz "tradycyjnych" płytach CD.
Malutki sklepik Hey Joe, od 19 lat z hakiem znajduje się na ulicy Złotej. Przeżył wiele zmian w okolicy, w tym zamknięcie kina "Relax". Dla melomanów i kolekcjonerów winyli jest to miejsce wręcz kultowe.
- "Początki sklepu wzięły się z pasji, najpierw kolekcjonowałem płyty. Potem, gdy przestały się mieścić, musiałem coś z tym zrobić. Następnie dostałem propozycję pracy w sklepie muzycznym z płytami, gdzie przepracowałem około 3 lat. Później założyłem swój sklep" - mówi nam Krzysztof Nieporęcki, założyciel i szef Hey Joe.
- "Połączenie pasji z jakimś tam zarobkiem jest opcją optymalną. Najlepiej i najuczciwiej wykonuje się pracę, w którą się wierzy i którą się zna. Przeanalizowałem to i wyszło mi, że sprzedaż płyt jest tym, na czym się znam i w tej dziedzinie mogę doradzić. Poza tym tu ciągle zdobywam wiedzę, baza danych rośnie, rozwijam się, dla mnie to jest świetna sprawa, że mogę słuchać płyt w pracy i nikt mi nie powie, że się obijam" - dodaje z uśmiechem.
Pytamy zatem o same obchody Dnia Płyty.
- "Czy uczczę ten dzień? Jeszcze nie wiem, pewnie tak" - mówi Krzysiek - "Podoba mi się ta idea. Widzę. że zwracanie uwagi na pewne zjawiska ma sens. Tak to traktuję - jako zwrócenie uwagi ludziom, że jest jeszcze coś poza wielkimi sklepami. Słyszałem, że koledzy mają wydać singla z okazji Dnia Płyty, więc będzie on u mnie dostępny, i tak na pewno uczczę ten dzień, a czy jeszcze w jakiś inny sposób? Jeszcze nie wiem".
Pytamy o to, co się najlepiej ostatnio sprzedaje, odpowiada.
- "Najlepiej sprzedają się ostatnio płyty winylowe. Ostatnie dwa lata to zdecydowana poprawa, co mnie niezmiernie cieszy, bo ja je zawsze najbardziej ceniłem i cenię. A muzycznie to, czego nie ma w wielkich salonach".
Co z folkiem zatem?
- "Folk jest bardzo mile widziany u mnie. Nie jest może głównym źródłem mojego zarobku, ale jest ważny. Generalnie folk zaliczam do muzyki alternatywnej."
Przenosimy się, tego mile rozpoczętego wieczoru, kilka przecznic dalej, na ulicę Piękną. Tu króluje Muzyczna Galeria Folkowa. Trafić niełatwo - ale kto raz trafi na poddasze starej kamienicy, ten staje się miejskim odkrywcą. Tu nie ma winyli, są za to kasety i CD, większość folkowych i z muzyką świata. Gospodarze częstują herbatą, możemy zacząć rozmowę i przeglądanie płyt.
- "Będziemy czcić święto i wyjdziemy z płytami do ludzi, będziemy mieli stoisko na Festiwalu Muzyki Żydowskiej" - mówi nam Paulina Łaskarzewska.
- "Akcja fajna ale czy nam pomoże? Nie jestem przekonany, w zeszłym roku akcja nie przełożyła się na zwiększone obroty, może z czasem?" - dodaje Jan Konador
- "To dopiero wchodzi, ludzie muszą się z tym oswoić, przyzwyczaić, podobnie jak kiedyś było z Nocą Muzeów, na początku niemrawo, teraz walą tłumy. Nasz sklep prowadzimy z pasji, bo jak nie my to kto? Traktujemy to jako hobby".
Co tu się najlepiej sprzedaje zatem i jakie są rarytasy niedostępne gdzie indziej?
- "Jest coraz większe zainteresowanie muzyką źródłową, tradycyjną. Wiele lat hitem były też płyty Czeremszyny" - mówi Paulina.
- "Z rarytasów mamy np. muzykę ukraińską. U nas ludzie otrzymują też pełną informację, mogą z nami na spokojnie porozmawiać, nikt nie goni, można zapoznać się z płytami u nas dostępnymi z działki, która jest dla danej osoby interesująca. Do nas przychodzą ludzie którzy wiedzą po co, dzięki temu możemy zaproponować konkretny tytuł. Często odkładamy dla naszych stałych klientów płyty, zdobywamy je także dla nich od zespołów, np. na koncercie danej grupy" - podkreśla Janek.
W małych sklepikach nawiązują się osobiste relacje międzyludzkie. Są to miejsca, gdzie jeszcze można uzyskać fachową informację, można poczuć się swojsko, można się potargować, można posłuchać muzyki, można też napić się przy tym herbaty i pogawędzić. To jest bezcenne. Zatem - udanego Dnia Płyty!!!
Znajomi (m.in. z Dublina :D) przypomnieli też o "szaberplacu" - czyli taki Stadion Xlecia, tyle, że mniejszy, i małym sklepiku na jednym z osiedli - im. Paderewskiego.
Pytanie do trochę starszych fanów muzyki... czy mieliście, macie swoje ulubione sklepy (recordstory) do których zaglądacie, które wspominacie? Jak to wyglądało/wygląda w innych miastach?