Porównywanie muzycznych światów i nurtów przynosi czasem ciekawe odkrycia. Tak było i tym razem, gdy w moim odtwarzaczu znalazły się kolejno płyty folkmetalowej formacji Łysa Góra i etno-popowo-rockowej Habiarjan.
Od Podlasia do Macedonii
Łysa Góra nie próżnuje! Drugi album piaseczyńskiej ekipy przynosi ze sobą niesamowitą fuzję ludowości i rocka.
- "My to w zasadzie jesteśmy nie folkmetal, a wieśmetal lub heavyfolk" - powiedziała mi, po koncercie w stołecznym Voodoo, Dorota Filipczak-Brzychcy, jedna z wokalistek Łysej Góry.
- "No, to taki właściwie hardrockfolk lub nawet stoner-folkmetal" - dodałem od siebie i zasadniczo zgodziliśmy się, że jest to coś odstającego od typowego folkmetalu. Duży wpływ na brzmienie grupy miała m.in. współpraca zespołu z wrocławską fundacją OVO.
Bardzo ważną częścią brzmienia Łysej Góry jest też dialog skrzypiec z melodyjnymi, gitarowymi riffami, a także fakt, że obok siebie zabrzmiały pieśni bułgarska, macedońska, podlaska, białoruska, polska weselna, kozacka i napisana od podstaw - stylizowana na ludową - własna pieśń "Cepem po ryju". "Kropkę nad i" całego materiału stanowi fakt, że obie wokalistki nie posiłkują się typowym dla metalu growlem, a ich rockowa ekspresja śpiewu poszła w stylizacje neoludowe.
Na płycie, wśród zaproszonych gości, znalazł się Michał Rudaś, który udzielił się wokalnie w bułgarskiej pieśni "More sokol pije".
Od Araratu do Warszawy
"Jedyne Serce" to fuzja brzmień etniczno-popfolkowo-rockowych, jakie połączyły się dzięki energii polsko-ormiańskiej i ingusko-afgańskiej. Inga Habiba, wokalistka i, obok gitarzysty Artura Gyurjana, siła motoryczna zespołu, z jednej strony ma głęboko etniczne korzenie i indoeuropejsko-orientalną muzykę w duszy, z drugiej potężny, zimnofalowo-gotycki, rockowy, z elementami punk i core (vide: Lorien i Ahimsa) głos.
Połączenie orientalnej maniery wokalnej z rockową ekspresją sprawdziło się bardzo dobrze - i tu mamy na swój sposób podobieństwo tego, co muzycznie tworzą obie grupy. Całość podkreśla niesamowicie brzmiący akordeon w rękach doskonałego muzyka Artasha Sharoyana i perkusjonalia Janusza Staszka. Tak jak u Łysej Góry brzmią tu też "żywe" instrumenty folkowe wśród gitarowych riffów.
Na koniec posłuchajmy wspomnianej formacji Lorien z Ingą na wokalu - wtedy podobieństwa Łysej Góry i Habiarjan staną się jeszcze bardziej zrozumiałe:
Można? Można!