Tradycyjną irlandzką potańcówkę, którą często można spotkać w irlandzkich pubach organizuje wiele ośrodków i zespołów, krakowski Zespół Tańca Irlandzkiego i Szkockiego "Comhlan" robi to już od wielu lat.
No to jesteśmy...
Podczas przedświątecznego spotkania, na całe trzy godziny mury klubu "Rotunda" wypełniły się dźwiękami muzyki irlandzkiej, szkockiej i niektórych folkowych nut, które zaklasyfikować ciężko. Przybyłych gości było zdecydowanie mniej niż zwykle, jednak wystarczyło to w zupełności by zająć cały parkiet. Przeważnie cѐili odwiedzają studenci pobliskich akademików, którzy chcą nauczyć się czegoś nowego, jak i poznać ciekawe osoby. Wśród tancerzy pojawili się też zawodowi tancerze z zespołów "Celtica SCD“ oraz "Eriu“. Dzięki temu na parkiecie można było zobaczyć ludzi ubranych w szkockie ghilles, irlandzkie pumps, czyli celtyckie, skórzane baletki. Kilka osób ubranych było w kilty, co tylko dodawało klimatu.
Do Polki!
Parę osób posiadało już pewne umiejętności z prowadzonych przez gospodarzy regularnych warsztatów, mimo tego każdy taniec musiał być od początku do końca pokazany i przećwiczony. Nauka nie była trudna, odbywała się na tyle płynnie, że atmosfera zabawy ciągle utrzymywała się na wysokim poziomie, a woda (tudzież inne napoje bardziej lub mniej chmielne) musiały być ciągle w ruchu. Tradycyjnie, jak na całym południu Polski, to "Polka" była tańcem otwierającym zabawę. Dynamiczny, prosty układ i bardzo szybka muzyka nadała kierunek reszcie imprezy. Już wtedy można było słyszeć klaskanie i euforyczne okrzyki, które utrzymywały się do samego końca imprezy. Kolejne tańce nie były jednak już tak proste i trzeba było poświęcić na każdy kilka minut nauki.
Co tam jeszcze zatańczymy?
Wiele uwagi wymagała odpwiednia koordynacja, bo przy takiej ilości tancerzy zderzenia partnerów były już standardem, a niestety tego typu tańce potrafią przyspożyć niedoświadczonym nogom kontuzji. Niektóre układy były dość znane w kręgach folku celtyckiego np. irlandzki "Walls of Limerick", "Siedge of Enis", szkockie "Koło Cyrkasyjskie". Były jednak też zupełnie nowe i nie prezentowane do tej pory układy.
Walcem go...
Pierwsza część cѐili była zdecydowanie szybsza, druga już spokojniejsza. Część tancerzy musiała odpuścić sobie na chwilę i przy złotym trunku zregenerować siły. Ci niespokojni, którzy tak łatwo się nie poddali mogli nauczyć się tańczyć celtyckich tańców folk do walca! Piękny, powolny i zdecydowanie o wiele ciekawszy niż wiedeński. Tańczyło się go po kole, zamykając i otwierając i jak to w życiu czasem bywa - zmieniając co chwilę partnerów. Końcówka imprezy należała już do ludzi, którzy sami znali jakieś układy i chcieli je przetańczyć.
Ci, którzy nie dotarli mają szansę nadrobić zaległości. Kolejna edycja coraz bliżej. Tym razem będzie pod znakiem karnawału i by przyjść koniecznie trzeba się za coś przebrać, niekoniecznie w klimacie celtyckim. Najlepsze pomysły na stroje zostaną wyróżnione, więc do dzieła. Szczegóły w naszym dziale "wydarzenia".
współautorką relacji jest Martyna Włodarska
"Świąteczne cѐili", 19.12.2010, Rotunda, Kraków
Jako członek zespołu tańca szkockiego muszę jednak zgłosić kilka poprawek. "Celtica SCD" to jeden zespół, błąd jest też w nazwie zespołu "Eriu". Poza tym, jak na moje skromną wiedzę polonistyczną, w wyrazach takich jak ceili, kilt, czy nawet pumps i ghillies nie potrzeba cudzysłowów, bo to wyrazy pospolite.
Przepraszam za redagowanie w ten sposób, ale nie mogę znaleźć możliwości napisania na priv. Po poprawkach komentarz można usunąć.
Pozdrawiam ;)