Sobotni wieczór, 9 czerwca, zgromadził w stołecznym UrsynOFFie całkiem sporą publiczność jak na ciepły dzień i toczące się Euro. To za sprawą węgierskiej grupy Fabatka, która do klimatycznego miejsca między blokami Ursynowa dotarła jako trio. Tak w każdym razie zaczynali set, nie spiesząc się, kilkanaście minut po dwudziestej.
Na początku zabrzmieli bardzo orientalnie, zbliżając się brzmieniowo do klimatów bałkańskiej muzyki dawnej. Była to jednak muzyka rodem z Transylwanii, zagrana z orientalnymi wtrętami, kojarząca się z dokonaniami rumuńskiej grupy Trei Parale. Następnie panowie przeszli w klimaty z rumuńskiej Bucoviny a następnie w csangó i kolejne wtręty orientalne. Brzmienia stricte ludowe zaczęły w pewnym momencie zgrabnie mieszać się z improwizacjami quasi-jazzowymi - granymi na instrumentarium folkowym, w tym lutni, fletach różnego rodzaju, skrzypcach i trójstrunowym basie.
Pod koniec pierwszej, oficjalnej części koncertu Węgrzy zaprosili na scenę dziewczyny z Polski i wspólnie zagrali jedną z najdłuższych (w wersji live) wersji znanej pieśni "Oj chmielu", podzieloną na trzy części. W pierwszej dziewczyny śpiewały z dyskretnym podkładem, który następnie rozwinął się w długą folkową suitę zakończoną skrzypcowo-fletowymi solówkami sięgającymi wręcz muzyki klasycznej w klimatach twórczości Beli Bartóka...
Drugi set zespołu był potańcówką w stylu węgierskich domów tańca - króciutką ale treściwą...
Koncert ten był muzycznie znakomity! Folkowe instrumentarium, korzenne granie połączone z etno-jazzowymi improwizacjami wciągało bez dwóch zdań. Słowem - zespół zafundował nam swoistą podróż muzyczną na Południe Europy, tam, gdzie wysokie góry, tam gdzie żyją Szeklerzy i Czangosze, tam, gdzie jeszcze przenikają się stare, tradycyjne kultury....
Fabatka, 9.06.2012, UrsynOFF, Warszawa