O Redyku Karpackim pisaliśmy niedawno. Projekt przybył do Polski 1 lipca i wędrując górami pasterze polscy, rumuńscy i huculscy, wraz z owcami, dotarli do Łomnicy-Zdroju 2 sierpnia. Z tej okazji, w przysiółku Nawsie, miał miejsce śtryt.
Dzień to był upalny. Nasz pierwszy ruch to wizyta u źródeł mineralnych i podładowanie baterii przed koncertami i spotkaniem z ciobanami (pasterzami rumuńskimi). Czas oczekiwania skracaliśmy sobie wizytami przy straganach z dobrem ludowym, od kulinarii, po sztukę ludową. Odrobiny cienia i ochłody szukaliśmy przy pobliskich szczawach...
Gdy redyk zszedł z hal do przysiółka Nawsie, znajomość języka rumuńskiego bardzo mi się przydała. Już po paru chwilach zakolegowaliśmy się z ciobanami, pijąc także ich zdrowie śliwowicą. Żar, zupełnie jak na Bałkanach, dosłownie lał się z nieba, co nie przeszkodziło uczestnikom konkursu gry na ligawach, dudach, gajdach i piszczałkach. Odbywał się on pod hasłem "Wałasi, ojce nasi". Nie zabrakło także, humorystycznie podanych, zawodów pasterskich i ludowo-lokalnych typu gwizdanie na owce, ubijanie masła, plecenie krawatów czy wyścigu proboszczów z owcą na ramionach. Wszystko to osnute zostało opowieściami wszelakimi, w luźnej, letniej atmosferze. I tu prym wiódł m.in. Marcin Pokusa z Fickowej Pokusy, będący także jednym z jurorów konkursu.
Oprawą muzyczną "Śtrytu" zajęły się lokalne zespoły ludowe oraz goście z Serbii - grupa Kod Kruna, która oprócz tradycyjnych pieśni, wykonanych przez sekcję dziecięcą, zaprezentowała też repertuar bardziej współczesny. W roli polskich gospodarzy wystąpili m.in. Dzieci Łomnicy, Błankowiany z Piwnicznej, Maniowianie z Podhala i, siłą rzeczy, duma Beskidu Sądeckiego czyli zespół Dolina Popradu!
Pod wieczór zapłonęła watra rozpoczynając część mniej oficjalną. Nam wcześniej udało się porozmawiać z pomysłodawcą i głównym organizatorem Redyku Karpackiego, panem Piotem Kohutem, bacą z Koniakowa, który jest także, jak sam stwierdził, muzykantem. Redyk przebył od maja długą drogę z Brasov do Polski - stąd i ciekawiło nas bardzo, w jaki sposób był odbierany po drodze, podczas licznych imprez towarzyszących, jak owce przekraczały granice państwowe, jak wyglądało wspólne muzykowanie... O tym wszystkim przeczytacie już niebawem w obszernym wywiadzie z panem Piotrem.
Relację audiowizualną z łomnickiego śtrytu można obejrzeć w sieci: