Wiele lat temu, nasi koledzy z radia WDR Kolonia zorganizowali koncert polskiej śpiewaczki z Wilna, Marii Krupowies. Przyznam się szczerze, że nie znałem jej wcześniej i jak sądzę, niewielu melomanów słyszało jej pieśni. Maria, nie powinienem tak mówić o pięknej, młodej kobiecie, ale to zabytek, w sensie artystycznym oczywiście. Tych pieśni, stareńkich, dworkowych, związanych z Polską kresową, Polską jakiej już nie ma, nie usłyszymy zbyt często.
Po koncercie w WDR przyszło także zainteresowanie jej sztuką nad Wisłą, koncerty w Polskim Radiu, na Mikołajkach Folkowych, płyta nagrana wspólnie z Michałem Kulentym i Wojciechem Konikiewiczem i liczne publikacje.
Niemcy chyba mają "dobrą rękę" do wyszukiwania ciekawych artystów. Jak sądzę, nie byłoby światowego sukcesu Kapeli ze Wsi Warszawa, gdyby nie zainteresowanie ich muzyką niemieckiej wytwórni JARO, która zaufała talentowi Warszawiaków i wydała im na Zachodzie płyty. Nie inaczej ma się rzecz z Kroke a także Caci Vorba, które trafiły na takiego mecenasa jakim jest Oriente.
Oriente, to wytwórnia specjalizująca się we "wschodnich" rzeczach i w jej katalogu odnajdziemy nawet tak frapujące wydawnictwo jak to, poświęcone historii polskiego tanga z lat 1929-39. Nie sądzę, by do niedawna istniała w Polsce świadomość odrębności tego gatunku i wielkiego wkładu polskich twórców w rozwój argentyńskiego pląsu. Sądzę, że tych kilka przykładów listy nie wyczerpuje, więc z tym większym zainteresowaniem oczekuję dalszych losów sanockiego zespołu Widymo, który wystąpił na serii koncertów w Nadrenii Westfalii.
Zespół pojechał tam na zaproswzenie jednej z najciekawszych organizacji powołanych w Europie do krzewienia kultury muzycznej, mającej swą bazę w Kolonii - "Alba Kultur". To biuro współpracujące na terenie 22 milionowego landu z 1300 organizatorami. Ma na swym koncie organizację koncertów, festiwali, konkursów. Możemy bez przesady powiedzieć, że nawet największe gwiazdy, te których nazwy są dziś ozdobą festiwalowych plakatów, stawiały pierwsze kroki pod czujnym okiem Alba Kultur (ot, żeby nie być gołosłownym, gwiazda tegorocznej Globaltiki - Krar Collective).
Widymo przyjechało do Niemiec w siedmioosobowym składzie. Zagrało 13 koncertów. Ja byłem tylko na tym w Gelsenkirchen i faktycznie koncert był w Kirchen, w małym zabytkowym, ponoć najstarszym w mieście. Tłumy??? Nie było, ale przyszło sporo ludzi. Koncert był nagrywany dla WDR3 i chyba ten fakt nieco stremował dziewczyny. Choć może to tylko repertuar, na początku kościelny czy raczej cerkiewny. Ta część pełna skupienia.
Dziewczyny w pięknych strojach, oświetlone, w tonącym w półmroku wnętrzu wyglądają jak anioły. Stoją prawie bez ruchu. Wydają się doskonałym medium dla tych pieśni i chyba jest w tego typu śpiewie coś ponadnarodowego, bo publiczność słucha oczarowana, zdaje się przeżywać każde słowo. Wybrzmiewa ostatni akord, zapada cisza a po niej... burza braw.
Jakże odmienna jest część druga - dziewczyny uśmiechnięte, podkreślają co celniejsze słowa w pieśni odpowiednim gestem. Gdy czytało się o entuzjastycznym przyjęciu Mazowsza w Paryżu, odnosi się wrażenie, że to uczucie towarzyszy wiele dekad później sanockim dziewczynom. Opisywać koncert??? Nie ma sensu. Lepiej go posłuchać.
WDR3 koncert w Gelsenkirchen nagrał i wraz z wywiadami, czyli z całym reportażem nada 25 września. Można tej audycji i relacji z koncertu posłuchać w internecie. Donosimy o tym z dumą, bo Folk24.pl obok WDR3 właśnie był patronem medialnym tego wydarzenia.
A pomysłodawczynią i koordynatorem trasy Widymo (o czym pisaliśmy już tutaj) była Barbara Stasiak, nasz człowiek w Kolonii.