W historii polskiego folku dwie dekady to niemal cała epoka. Dwadzieścia lat temu hasło "folk" w naszym kraju kojarzyło się głównie z muzyką irlandzką bądź andyjską, względnie z zespołami Osjan lub Clannad. I właśnie wtedy grupa przyjaciół z wrocławskiego akademika "Wagant" postanowiła założyć zespół. Impulsem była, jak to często bywa, chęć zdobycia bezpłatnych wejściówek na... Festiwal Piosenki Studenckiej "Łykend". Sukces muzyki inspirowanej m.in. dokonaniami Orkiestry św. Mikołaja sprawił, że folkowa przygoda "nieco" się przedłużyła...
Koncert jubileuszowy Chudoby we wrocławskiej synagodze był wyjątkowo sympatycznym wydarzeniem. Z jednej strony uroczystym - szacowne wnętrza historycznego obiektu, profesjonalna oprawa. Z drugiej jednak strony przyjaznym i kameralnym - wśród publiczności zgromadzili się przede wszystkim znajomi, przyjaciele i fani Chudoby, choć nie brakowało także widzów nie znających dotąd dorobku zespołu (wiedzy tej dostarczyła szybka ankieta przeprowadzona przez konferansjera).
Chudoba wystąpiła bez kontrabasisty Mirosława Małego (zastąpił go na gitarze basowej Krzysztof Łabaz). Jubileusz był też - niestety - pożegnaniem z Chudobą Sylwii Świsłockiej-Karwot. Z radośniejszych wydarzeń należy odnotować premierę płyty "Chudoba Live".
Koncert składał się z dwóch 75-minutowych części (druga ostatecznie mocno się przedłużyła z uwagi na liczne bisy). Rozpoczęli sami jubilaci piosenką A wy goście, by następnie ustąpić pola... gościom właśnie. Bente Kahan bardzo szybko złapała kontakt z publicznością, czemu sprzyjały proste refreny pieśni w języku jidysz. Ajdidajdi, jabababaj czy ojojoj niosły się chóralnie po synagodze.
Rewelacyjnie wypadli Joanna, Jan i Stanisław Słowińscy. Rozpoczęli od rzewnej pieśni z Polesia, by w kolejnym utworze (z towarzyszeniem sekcji rytmicznej Chudoby) mocno "rozkręcić" atmosferę. Dla wielu zaskoczeniem było to, co nastąpiło po wykonaniu pieśni miłosnej A na onej górze. Oto w kolejnym utworze, Zaświeć miesiącu, "żywym" instrumentom towarzyszył bowiem elektroniczny podkład. W finałowym Czornomorcu już wyłącznie generowane przez Stanisława Słowińskiego elektroniczne dźwięki stanowiły tło dla śpiewu jego mamy Joanny.
Po przerwie, w trakcie której zespół poczęstował publiczność szampanem, na scenie zaprezentowali się jubilaci. Można było w pełni doświadczyć różnorodności repertuaru Chudoby: były utwory polskie, bałkańskie, cygańskie, a nawet Amerika z repertuaru Jaromira Nohavicy. Gościnnie pojawiali się byli muzycy zespołu - Hubert Iskrzyński i Robert Szydło. W finale z udziałem wszystkich muzyków usłyszeliśmy cygańskie nuty w utworze Dikta, mamo, ciaworo.
Po długich owacjach świętowanie przeniosło się do klubu "Łykend", gdzie oprócz spotkania z fanami miało miejsce folkowe jam session.
20 lat Chudoby, 26.01.2014, Synagoga pod Białym Bocianem, Wrocław
Portal Folk24.pl był patronem medialnym wydarzenia