Józek Kaniecki (11.04.1965 - 10.01.2006), fanom muzyki żeglarskiej i szant dał się poznać jako niekonwencjonalny skrzypek (ale grał na wielu innych instrumentach), głównie za sprawą występów z dwoma zespołami: Gdańską Formacją Szantową oraz folk-rockowym Smugglers. Ale jego cygańska dusza nie pozwalała mu funkcjonować długo w jednym miejscu, było go pełno niemal wszędzie.
Był współzałożycielem świetnego, wyprzedzajacego swoje czasy, zespołu Szela, który zabrał się za polską muzykę ludową, tradycyjną na folk-rockowo. Związany był także z takimi zespołami jak: EKT Gdynia, Cafe Kwadrans, Grand Gangsters, Krewni i Znajomi Królika, Packet, Pancerne Rowery, Pressburger Klezmer Band, Prima Vista, Sierra Manta, Słodki Całus od Buby, Trio Klezmerskie, Ziętek Acoustic Band.
To pokazuje jak wiele nurtów, gatunków muzycznych nie bylo mu obcych. Ta różnorodność zainteresowań sprawiała, że grając jazz wplatał w grę elementy folku, zacinając rockowo łagodził brzmienie nutą poetycką, interpretując pieśni morza łączył ją często z nutami irlandzkimi czy klezmerskimi. Nie uznawał bowiem żadnych ram.
Zmarł nagle. Za kilka miesięcy skończyłby 48 lat.
Rok temu, na naszych łamach, wspominał go przyjaciel z zespołu Smugglers - Krzysztof "jachu" Janiszewski. W tym roku ukazała się płyta "Powroty", dedykowana m.in. Józkowi i innemu, nieżyjącemu już członkowi Smugglers, Darkowi Ślewie (zm. 10.03.2009). Płyta niezwykła, wyjątkowa i ważna.