Wrocławski Festiwal "Ethnojazz" obchodzi w tym roku jubileusz 10-lecia istnienia. Trudno policzyć ile koncertów odbyło się od początku, bo festiwal ma inną fomułę niż podobne mu imprezy. Nie odbywa się podczas jednego weekendu, lecz trwa przez cały rok. Krzysztof Jakubczak, pomysłodawca i dyrektor festiwalu szacuje, że w ciągu minionej dekady odbyło się kilkaset koncertów, zarówno małych, klubowych, jak i dużych, w halach czy w plenerze. Skąd pomysł na taką formułę, by festiwal trwał przez cały rok?
- "To daje nam większe możliwości. Łatwiej i taniej ściągnąć uznanych wykonawców, gdy możemy ich zaprosić w dowolnym momencie, gdy np. są w trasie, blisko Polski. Poza tym widzom też jest wygodniej. Mogą na koncert wybrać się w dowolnym momencie w roku, a nie tylko na jeden weekend" – mówi Krzysztof Jakubczak.
Formuła najwidoczniej się sprawdza, bo w ciągu dekady koncertowały tu takie gwiazdy jak: Gotham Project, Cesaria Evora, Pat Metheny, Richard Bona, Herbie Hancok, Fanfare Cocarlia, Wirujący Derwisze z bractwa Mawlawi. Na jedynym koncercie w Polsce byli tu też legendarni The Dubliners (zdjęcie powyżej). Regularnie grają tu i polskie zespoły etnofolkowe, jak Kapela ze Wsi Warszawa, Dikanda, Kroke, czy ostatnio Maja Sikorowska i Sokół Orkestar.
W ramach tegorocznych obchodów, które nie będą miały jakiegoś szerszego wymiaru, pojawią się we Wrocławiu jeszcze m.in. niesamowici śpiewacy z Tuwy - Huun Huur Tu (już 24 kwietnia), Pat Metheny (22 czerwca) czy Mariza (29 listopada). Będzie więc różnorodnie, od ethno, przez jazz, po folk i world music.
- "Gdy startowaliśmy, marzyliśmy, by Wrocław stał się polską stolicą ethnojazzu" – mówi Jakubczak. Chyba się udało.
Szczegółów na temat planowanych koncertów szukajcie w naszym dziale "wydarzenia" lub bezpośrednio na stronie festiwalu.