Czy 45 zgłoszonych zespołów to dużo czy mało?
Bywały lata, że zgłoszeń było mniej ale ostatnio liczba zgłoszeń oscyluje wokół 50. Rok temu było 46 zgłoszeń w tym 45. To jest bardzo wysoka średnia.
Kto zgłosił się do konkursu, jakie nurty dominowały w tym roku?
Pojawiło się trochę nowych zespołów, grających muzykę regionów, których jeszcze u nas nie było. W tym roku sporo było zespołów ze Śląska. Niestety w większości grających muzykę raczej nie pasującą do założeń konkursu. Mam na myśli t.zw. "śląskie disco-polo". Pojawili się wreszcie muzycy grający polską muzykę nizinną - to chyba odpowiedź na ubiegłoroczne wnioski komisji.
A czego brakowało panu w tym roku?
Od lat, mnie jako miłośnikowi rocka, brak dobrego folk-rockowego grania.
Czyli jakiego?
Trudno to jakoś określić. Chciałbym posłuchać folk-rocka, który łączyłby prostotę dwóch gatunków - folku i rocka. Nasuwa mi się tu The Pogues, z polskich grup Szwagierkolaska. Ci ostatni co prawda łączyli folk miejski z rockiem ale o to mniej więcej mi chodzi. To ma być coś do "pogowania". Zespoły, które zgłaszały się do konkursu jak dotąd były słabe rockowo. Bywał przaśny big-bit a nie solidne folk-rockowe granie.
Jak odbywa się wybór tych, którzy wystąpią na Nowej Tradycji?
Nie prowadzimy jakichś burzliwych dyskusji, choć zdarza nam się wymieniać poglądy. Każdy z członków komisji przydziela poszczególnym zespołom swoją punktację. Nominowanych wskazuje matematyka. Uważam, że tak jest najsprawiedliwiej. W tym roku nominowaliśmy 13 zespołów a nie 12, tak jak planowaliśmy, właśnie z powodu matematyki. Ostatnie trzy grupy (11, 12 i 13) miały taką samą ilość punktów. Nie chcieliśmy nikogo skrzywdzić.
Co najczęściej dyskwalifikuje zespoły?
Brak nawiązania do tradycji. Trzeba pamiętać, że w przeciwieństwie na przykład do Mikołajek Folkowych, w naszym regulaminie jest wymóg odwołania do inspiracji polską muzyką ludową lub muzyką historycznych mniejszości etnicznych zamieszkujących Polskę. Innym elementem, który dyskwalifikuje zespoły to estetyka. Dostajemy zgłoszenia z muzyką biesiadną, rozrywką, wręcz muzyką weselną. I choć można tam doszukać się inspiracji tradycją, to estetyka, w jakiej to zostało zaprezentowane jest nie do zaakceptowania. Oczywiście nie chodzi tu o dyskryminację jakiegoś gatunku, bo chętnie posłuchalibyśmy muzyki tanecznej, klubowej, inspirowanej polską muzyką ludową, tylko musi to być na pewnym poziomie.
Jak było z poziomem w tym roku?
Muszę przyznać, że był bardzo wysoki. Było oczywiście sporo wykonawców dobrych, ale tych kilkanaście zespołów postawiło tak wysoko poprzeczkę, że pozostali nie mieli raczej szans.
Co jest siłą tego konkursu, dlaczego zespoły tak licznie się do niego zgłaszają?
Staramy się nie przeszkadzać młodym a raczej pomagać. W miarę naszych możliwości oczywiście (ostatnio trochę mniejszych ze względu na finanse). Przede wszystkim mocno promujemy laureatów. Nagrania z Nowej Tradycji otrzymuje od nas 50 radiostacji w Europie, wysyłamy zwycięzców na festiwal Europejskiej Unii Radiowej. Regularnie też na antenie Polskiego Radia puszczamy, jako jedyni w kraju, ich muzykę. Myślę, że dla debiutujących u nas zespołów to sporo. Poza tym Nowa Tradycja ma swoją markę, na którą od lat, wielu ludzi pracowało i to się też liczy.
Pracuje pan przy Nowej Tradycji od początku. Jakie są pana przemyślenia, wnioski, prognozy co do polskiej muzyki inspirowanej tradycją?
Trudno tu coś prognozować. Artystycznie ten nurt się rozwija, niestety się nie przebija. Na całym świecie utwory prezentowane na przykład na ostatniej płycie "Pola" Apolonii Nowak i Swoją Drogą Trio byłyby przebojami, u nas są niszą. Nikt tego w Polsce, poza RCKL, nie chce grać. To i podobne brzmienia mają w Polsce oddanych słuchaczy ale co z tego? To nie o to chodzi, że Polacy nie mają wyrobionego gustu, bo mają. Bardziej o brak gustu podejrzewałbym autorów playlist. Czy to się zmieni i kiedy, nie wiem.
Dziękuję za rozmowę.