Witaj Edmond! Od wydania płyty „Dar de duh” minęło dziewięć lat… Co zmieniło się w tym czasie w zespole?
Salut, miło mi cię słyszeć. Tak, minęło dziewięć lat od naszego ostatniego wydania płyty. W tym czasie zostałem tatą, mam trzech chłopców a rodzina stała się priorytetem w moim życiu. Gdy tylko okrzepłem jako rodzic a dzieci podrosły, udało mi się wykrzesać trochę czasu dla muzyki i pojawił się nowy album.
„Timpul întâilor” to fuzja blackmetalu i rocka progresywnego, w „În viliştea uitării” usłyszałem nawiązania do Pink Floyd, w „Descant” szczyptę nuty orientalnej a w „Calea magilor” klimaty szamańskiego transu. Nie brakuje na płycie też dackiego ducha. Opowiedz proszę pokrótce o tych wszystkich inspiracjach.
Nasze inspiracje nie są stricte historyczne. Każdy może pozwolić własnej wyobraźni skojarzyć naszą muzykę z czymkolwiek zechce. Jeśli ktoś czuje dackiego ducha i „nadaje na tych samych falach” to jest to dla nas idealne. Naszym zamiarem było opisanie muzyką różnych etapów, przez które przechodzi się w głębokiej wewnętrznej przemianie i uniesieniach. Tematyka utworów ogólnie odnosi się do ezoteryki i duchowości ale i do pewnych praktycznych aspektów, których doświadczamy w życiu codziennym. Zasadniczo nie chcemy wskazywać co masz odczuwać, przeżywać lub o czym myśleć, gdy słuchasz naszej muzyki. Każdy może tworzyć skojarzenia, które pasują do jego własnej duszy.
„Har” to króciutko i treściwie zatytułowany wasz znakomity, długi album. Co dokładnie oznacza ten tytuł?
Wizja tego słowa w kontekście naszego albumu odnosi się do stanu połączenia człowieka z jego boską naturą. Kiedy to następuje, jest to właśnie „harica”. To stan, który jest jak dłuższe objawienie, w którym działania, myśli i uczucia wychodzą poza naszą istotę. Większość tradycyjnych kultur, jak również większość religii, mówi o tym stanie. Osobiście nie wierzę, że człowiek potrzebuje instytucji pośredniczącej, takiej jak kościół, aby ułatwić nam kontakt z boską naturą. Ona jest w nas, a nie poza nią a każdy człowiek może świadomie łączyć się z własnymi intencjami. I to podejście jest właśnie metaforycznie przedstawione muzyką na naszym albumie.
Album ukazał się na limitowanym, złotym vinylu. Czy będzie też dostępny w innych formach?
Tak. Oprócz limitowanego winyla jest również „zwykłe” wydanie winylowe oraz wydanie na CD w digipacku i w formacie artbooka, w którym fani mogą znaleźć wiele bonusów, w tym nagrania video z koncertu z okazji dziesięciolecia zespołu.
Teksty na „Har” w moim mniemaniu to poetycka głębia rumuńskiego języka. Cały czas staram się ją zrozumieć ale zdaję sobie sprawę, że u nas w Polsce nie wszyscy aż tak interesują się dackimi klimatami. Czy możesz pokrótce przybliżyć najważniejsze fragmenty tematyki poruszanej przez was w tekstach na tej płycie?
Nie sądzę, żeby teksty „Har” jakoś specjalnie oddawały poetycką głębię języka rumuńskiego. Wręcz przeciwnie, myślę, że jest to dalekie od czegoś takiego. Ale bardzo dziękuję za komplement. Rzeczywiście, włożyłem dużo serducha w te teksty i mam nadzieję, że odbiją się one pozytywnie na duszach tych, którzy je rozumieją. Ale, jak mówiłem wcześniej, w tekstach Dordeduh nie było i nie będzie motywów historycznych, nasza uwaga skierowana jest wyłącznie na tematykę związaną z duchowością. Pierwszy i drugi utwór mówią o spuściźnie i kosmicznej pamięci, o której człowiek zapomniał, i skutkach wynikających z tego faktu – pustce i melancholii. Kolejne dwa zwracają uwagę na potrzebę oczyszczenia duszy i procesy jej oczyszczania, i skutki tegoż działania po to, by się wznieść ponad przeciętność. „Vraci de nord” i „Desferecat” opowiadają o modelach tego procesu oczyszczania oraz o drodze człowieka, który rozpoczyna takie poszukiwania a następnie poświęca temu swoje życie.
Z jakich środowisk wywodzą się muzycy obecnego składu Dordeduh, bo chyba nie wszyscy wcześniej grali muzykę okołoblackmetalową?
Zaprzeczyłbym :) Sol, Flavius i ja jesteśmy częścią składu Dordeduh z płyty „Dar de duh”, a Andrei Jumuga, nasz obecny perkusista, gra też w zespołach Ordinul Negru i Nocturn. Każdy z nas ma swój długi staż na scenie blackmetalowej.
Czy dzięki swoim zagranicznym wydawcom odczuwacie większe zainteresowanie twórczością Dordeduh poza Rumunią?
Tak, myślę, że zainteresowanie naszym zespołem jest paradoksalnie większe za granicą niż w kraju. Ale nie sądzę, że to z powodu labelu. Zanim pojawiliśmy się w wytwórni zagranicznej, sprawy w zespole wyglądały tak samo. Myślę, że po prostu muzyka rockowa i metalowa nie jest w Rumunii zbyt popularna i nie ma wielu środowisk, w których można by taką muzykę promować. Scena metalowa jest sceną niszową i najprawdopodobniej tak pozostanie w przyszłości.
I na koniec pytanie – czy macie już choć wstępne plany koncertowe promujące ten krążek, mam tu na myśli także ewentualne live streamy?
Niestety, w tym roku nie będziemy mieli premiery ani trasy promocyjnej ze względu na pandemię. Jak dotąd jedynym festiwalem, w którym ogłosiliśmy nasz udział, jest Prophecy Festival, który, mamy nadzieję, jednak odbędzie się w normalnych warunkach. Ale do września wiele może się zmienić... Jeśli chodzi o najbliższą przyszłość, myślę, że w tej chwili nikt nie jest w stanie dokładnie przewidzieć, jak potoczą się sprawy związane z graniem gigów. Czas pokaże.