Występ Lord of the Dance 17-go marca na Torwarze nie był w mej opinii niczym szczególnym ani porywającym. Ot balecik w rytmach celtodisco, skrzypaczki z playbacku i średnio ciekawa, mocno plastikowa fabuła. Odniosłem wrażenie poważnego przereklamowania tematu, na całe dwa sety może 10 minut było naprawdę interesujące...
Ja byłam na występie w Gdyni i nie ukrywam rozczarowania CAŁYM SPEKTAKLEM. Miałam wrażenie, że przyjechali "odwalić fuchę" nie wspominając o ilości tancerzy (słabsza grupa) i muzyce z płyty.
pzdr.
Niestety miałem podobne wrażenia po koncercie w KATOWICACH. Fabuły prawie zero, przez większość koncertu zastanawiałem się, gdzie ta irlandzka legenda no i ta scenografia, a właściwie jej brak. Miała być bajka, nastrój, tajemniczość a zobaczyłem przeciętny spektakl, bez klimatu z jakimiś rusztowaniami w tle. Podkład muzyczny z playbacku nawet mi tak nie przeszkadzał, rozumiem dlaczego jest, i się go spodziewałem, o stepie z taśmy też słyszałem ale skrzypce z playbacku??? Żal mi było tych pań, bo co to za muzyk, który musi udawać, że gra.
Nie do końca chcę wierzyć, że ci młodzi ludzie ćwiczą po kilka godzin dziennie, po to by później "odwalić fuchę", bo to by była ich zawodowa śmierć. Niektóre momenty naprawdę robiły wrażenie, zgranie, ustawienie na scenie, przechodzenie płynnie z figury do figury. Nie no tą pracę było widać. Ale fakt jest faktem, że mnie i parę innych osób poziom przedstawienia, łagodnie mówiąc rozczarował. Nie porwali mnie i choć panowie wypadli generalnie jakoś lepiej, nie zmienia to obrazu całości.
Przereklamowane jak najbardziej i z pewnością nie warte swojej ceny.