Mogę sobie wyobrazić emocje towarzyszące takiemu wydarzeniu, emocje związane z miejscem "narodzin". Takim miejscem dla mojego zespołu była przez pewien czas gliwicka "Taverna Folkova Latarnia". Po latach, zagraliśmy koncert na starych śmieciach, w lokalu, który kiedyś traktowaliśmy jak własny. Kiedy znowu stanąłem na deskach tej sceny, z którą miałem wiele miłych wspomnień, to momentalnie się one uruchomiły. To jedne z najfajniejszych chwil - przywoływanie wspomnień, powrót do "własnych" miejsc. Zwłaszcza, gdy w tych chwilach, towarzyszą nam osoby z tymi miejscami związane. Dla mnie bomba! Jak najwięcej takich chwil życzę ;)