Tworząc swój zestaw najlepszych polskich płyt postanowiłem również ułożyć go w jakimś sensownym porządku i wyszło mi na to, że najsprawiedliwiej będzie zachować chronologię. Dzięki temu unikam wartościowania, które może się co najwyżej przejawić w opisach.
Tak się złożyło, że dominują tu płyty folk-rockowe. Pomyślałem sobie, że być może nikt inny nie ujmie ich w swoim zestawieniu. Dlatego tym bardziej warto o nich napisać.
No To Co - Zielona łączka (1972)
Znajdą się pewnie tacy, którzy uznają ten zasłużony dla socjalistycznej ojczyzny zespół za niegodny folkowego rankingu. Jednak dla mnie to przede wszystkim pierwszy zespół niemal w całości poświęcający się folk-rockowi. Na tej płycie znalazło się miejsce zarówno dla interesujących rockowych (już nie bigbeatowych!) momentów, jak i dla bezpretensjonalnego i szalenie naiwnego folku. Niemniej jednak jest to istotna pozycja w mojej kolekcji.
Szela - Pani Pana zabiła (1992)
Genialny materiał, który wyprzedził swoją epokę. Ograni w brytyjskim folk-rocku muzycy grupy Smugglers sięgnęli po polski repertuar i nagrali rewelacyjny materiał. Niestety nie było jeszcze publiczności gotowej na taką muzykę.
The Bumpers - Jedziem do Irlandii! (1993)
Przyklejono im etykietkę "polskich The Pogues", głównie dzięki temu, że grali kilka coverów tej formacji z polskimi tekstami. Jednak inspiracji na tej płycie (kasecie) znajdziemy o wiele więcej. Niewątpliwym atutem tego materiału jest zagranie folk-rockowej muzyki w studio z luzem charakterystycznym dla koncertów tej grupy.
Szwagierkolaska - Luksus (1995)
Muniek Staszczyk i Andrzej Zeńczewski reaktywują piosenki Stanisława Grzesiuka. Warszawski folk odkrywa przed słuchaczami nowe oblicze, a obaj panowie sprzedają więcej płyt, niż T.Love i Daab razem wzięte.
Jak Wolność To Wolność - Złoty łańcuszek (1998)
Pierwotnie ten materiał nazywał się po prostu "Jak Wolność To Wolność". Debiutancka płyta jednej z najciekawszych kapel koncertowych, którą dowodzili Wiesiek Orłowski i Maciek Pietracho. Na płycie brzmią ostro, zadziornie i naturalnie. Właśnie tą ostatnią cechę zgubili na drugim albumie, którego produkcję powierzono Wojciechowi Waglewskiemu.
Ajagore - Ajagore (2000)
Po rozpadzie zespołu Szela część zawodowych muzyków, która dołączyła do zespołu w ostatniej fazie jego istnienia, powołała do życia nowy projekt, kontynuujący działalność trójmiejskiej formacji. Repertuar z pierwszej płyty Ajagore, to w większości utwory, nad którymi Szela pracowała w studio i które prezentowała już na koncertach. W wersjach, które trafiły na ten krążek pojawia się już sporo jazzu, w którym później zatopił się zespół. Wciąż jeszcze słychać tam folkowego ducha, mimo braku ludowego instrumentarium.
Orkiestra Św. Mikołaja - Z dawna dawnego (2000)
Właściwie wszystkie płyty Mikołajów powinno się tu polecić do słuchania, ale do tej mam wyjątkowy sentyment. Więc polecam.
Shannon - Shannon (2000)
Pierwsze nagrania grupy Shannon po przejściu na zawodowstwo. Słychać na całej tej płycie. To już nie jest muzyka amatorów grających przy ognisku.
Stara Lipa - Vivum (2001)
Świetny skład, świetny materiał i świetne wykonanie. Czego chcieć więcej? Ano tego, żeby jeszcze kiedyś coś razem zrobili.
Kapela ze Wsi Warszawa - Wiosna ludu (2001)
Przełomowa płyta w dorobku zespołu, który stał się jednym z najlepszych polskich towarów eksportowych. Nic dodać, nic ująć.
Przylądek Starej Pieśni - Święto Nocy (2001)
Są tu jeszcze resztki irlandczyzny, ale widać już że prym wiedzie muzyka bretońska. Spod niej zaś wyzierają coraz odważniejsze pomysły na rodzime folk-rockowe granie. Kolejny zespół, który opuścił nas nieomal w przeddzień tego, jak mógł się stać bardzo znaną grupą.
Ania z Zielonego Wzgórza - Ania z Zielonego Wzgórza (2003)
Ta płyta na zawsze pozostawi nam pewien niedosyt. Znając bowiem potencjał zespołu Ani Kiełbusiewicz możemy tylko wyobrażać sobie jak brzmiałyby kolejne krążki, gdyby grupa miała szansę je zarejestrować.
Emerald - Folk No More (2006)
Kolejna polska grupa, której nie obce są inspiracje The Pogues. Tyle tylko, że lider tej formacji, Leszek Czarnecki, sam pisze na tyle zgrabne piosenki, że mógłby w ogóle zrezygnować z irlandzkich standardów, a krążek dalej pozostawałby wyśmienity. To również pierwsza porządnie nagrana płyta w dorobku tej szczecińskiej grupy, co warto odnotować.
Hambawenah - Tu ru ru ru (2007)
Flisacki folk-rock. Zespół dość długo czekał na wydanie tej płyty. Zaczynali od śpiewania na głosy i akustycznego grania. Po tej płycie słychać wyraźnie jak długą drogę przebył ten niezwykły zespół.
GreenWood - Elegia o latach minionych (2009)
Celtycki folk, tolkienowskie klimaty i nawiązania do polskiej tradycji. A na dodatek wszystko to świetnie zagrane i wewnętrznie spójne. Niedawna informacja, z której wynika że zespół ten może się już więcej nie pojawić na scenie, to jedna z gorszych wieści ostatniego sezonu.
Takie zestawienie można oczywiście ciągnąć dalej. Już nawet w tym roku ukazały się ciekawe płyty. A gdyby tak jeszcze sięgnąć po pogranicza folku, to trzebaby się raczej zdecydować na Top 100...