Gdy na plakacie jednego z festiwali, wśród logotypów patronów medialnych zobaczyliśmy nową nazwę "Pismo Folkowe" byliśmy zaskoczeni i zaciekawieni, bo logo dziwnie znane, ale nazwa już nie. Jednak gdy "Pismo Folkowe" wyjrzało z paczki przysłanej do naszego sklepu przez redakcję "Gadek z Chatki" wszystko stało się jasne.
Oto redakcja Pisma Folkowego "Gadki z Chatki" postanowiła nieco zmienić tytuł, skracając dotychczasową nazwę do samego członu "Pismo Folkowe". Dlaczego, po tylu latach, nastąpiła ta rewolucyjna niemalże zmiana nazwy, funkcjonującej już od 20 lat w świadomości odbiorców wyjaśniła nam pani dr Agata Kusto, obecna redaktor naczelna periodyku:
- Pismo Folkowe "Gadki z Chatki" jest unikalnym wytworem środowiska związanego z folklorem i jego twórczym wykorzystywaniem w różnorodnych kreacjach artystycznych. Wiąże się nierozerwalnie z latami przełomu po roku '89, a pierwsze numery "Gadek z Chatki" miały za zadanie pokazać potencjał zarówno "tematów" folku jak i działających w środowisku ludzi. Wielu z późniejszych "folkowców" i "tradycjonalistów" swoje pierwsze szlify wiązało z Orkiestrą pw. św. Mikołaja.
Dziś mamy wykrystalizowaną scenę folkową i scenę muzyki tradycyjnej, zalew inicjatyw festiwalowych, warsztatowych, bardziej i mniej spontanicznych projektów artystycznych i całkiem doszacowanych projektów naukowych. W tym wszystkim działa cała rzesza ludzi, którzy weszli z pewną wiedzą i doświadczeniem lub też nabyli je w drodze "praktyki".
"Gadki z Chatki" rozwijały się w ramach tego procesu wypracowując sobie pewną formułę popularno-naukową i łącząc te dwa światy: folkowców-amatorów i folkowców-naukowców.
Zmiana nazwy jest wynikiem pewnego procesu, a sam pomysł zmiany rodził się już znacznie wcześniej, jeszcze przed moim "nadejściem". Nie jest to więc decyzja przypadkowa.
Kolejne argumenty za zmianą w kierunku "znormalizowania" wynikały z konsultacji ze stałymi autorami. Przyznaję, że w dużej mierze chodzi o grupę naukowców, którzy uważali, że dawny tytuł nie oddaje rangi zawartości i często skazuje na niepowodzenie rozprzestrzeniania treści w nowych kręgach badaczy.
Wiem także, że dla wielu osób, które współtworzyły "Gadki" od początku, zmiana może wiązać się z żalem za czymś dawnym, utraconym, że pojawia się tu rodzaj nostalgii za czasami, w których powstawało pismo (ludzie gór, spontaniczność, wolność...). Jednak zmieniły się realia wydawnicze. Jesteśmy finansowani w dużej mierze przez "poważne" instytucje, patronujemy coraz większym wydarzeniom i zjawiskom w kulturze i chcemy być dla nich równorzędnym partnerem. Reasumując: zmiana nazwy jest zobowiązaniem do sensownej kontynuacji i rozwoju pisma na miarę oczekiwań bardzo różnorodnych odbiorców, spełniania naszych autorskich aspiracji, zgodnie z naszą misją.
Jak zapowiada pani redaktor, to nie koniec zmian. W przyszłym roku redakcja będzie obchodzić 20-lecie istnienia i ma to być okazja do podsumowania dotychczasowych osiągnięć, działań, wydań, pokazania "skąd przyszliśmy", a jednocześnie okazja do nowego otwarcia i pokazania "dokąd zmierzamy".
Nie zmieniła się szata graficzna "nowego" tytułu. Ta sama winieta, layout w środku. Nawet numeracja pokazuje, że zmiana jest symboliczna, bo "Pismo Folkowe" kontynuuje numerację wydań "Gadek z Chatki". Obecnie jest to wydanie nr 116/117.
W środku jak zawsze wywiady (z ciekawym, młodym i pięknym duetem - Kipikasza), prezentacje, recenzje i relacje. Niestety brak tym razem felietonu, naszego ulubionego autora - Tomasza Janasa. Na osłodę jest ciekawa wypowiedź pana redaktora w sondzie nt. nagrań i ich roli w muzyce oraz dwa felietony innych autorów: Marii Baliszewskiej i Jacka Mielcarka. Poczytajcie.
"Pismo Folkowe" 116/117