Barney McKenna urodził się w 1939 roku, i od 12 roku życia grał na banjo tenorowym. Podobno wybór padł na ten instrument, bo nie stać go było na mandolinę. Chciał wstąpić do orkiestry wojskowej ale nie został przyjęty. Grywał więc na swoim czterostrunowym banjo na ulicach i w pubach Dublina, używając specjalnego stroju, zyskując reputację bardzo sprawnego i innowacyjnego muzyka.
W 1962 r. zaczepił go Ronnie Drew, piosenkarz folkowy, szukający muzyka, który przyłączyłby się do niego i jego dwóch przyjaciół - Luka Kellyego i Ciarana Bourkea podczas sesji muzycznych w irlandzkim pubie, gdzie grywali regularnie. Pewnego piątkowego wieczoru, Barney McKenna trafił do słynnego dziś pubu O'Donoghue's, na piątkową sesję muzyczną. Tak, 50 lat temu, zaczęła się ta przygoda, najpierw jako Ronnie Drew Group, ale po pojawieniu się kilku opowiadań Joycea, czwórka muzyków zmieniła nazwę na The Dubliners.
Oddał niesamowite usługi dla popularyzacji muzyki irlandzkiej. Jemu przypisuje się to, że strój GDAE stał się standardem w grze na banjo tenorowym w muzyce irlandzkiej. Uczył także młodych adeptów gry na banjo, mandolinie czy mandoleonie. Zanim trafił do Dublinersów grał przez moment z The Chieftains. Banjo Barney, jak go nazywano, był ostatnim z założycieli The Dubliners. Luke Kelly zmarł w 1984 r, cztery lata później (1988) odszedł Ciaran Bourke, cztery lata temu (2008) inicjator powstania zespołu Ronnie Drew.
Barney słynął nie tylko z gry na banjo, jego wizytówką było też poczucie humoru, a także osobliwe powiedzonka, które miały sens tylko dla niego (od jego imienia nazywano je “Barneyisms”). Był też wspaniałym gawędziarzem.
Polscy fani mieli okazję posłuchać go podczas jedynego jak dotąd koncertu legendy muzyki irlandzkiej w Polsce - w 2009 r. na "Szantach we Wrocławiu". Barney był zapalonym rybakiem i fanem szant i morskich pieśni, do których także przekonał i nagrywał je z Dublinersami. Tak jak na całym świecie, tak i we Wrocławiu jego interpretacje piosenek "South Australia", “I Wish I Had Someone to Love Me” czy irlandzkich melodii jak “The Maid Behind the Bar”, wzbudzały ogromny aplauz publiczności.
Bernard Noel McKenna zmarł nad ranem, 5 kwietnia, w swoim domu w Howth. Miał 72 lata. Żeglarze i szantymeni powiedzieliby, że teraz gra na swoim banjo i śpiewa szanty w Fiddler's Green.
I z pewnością tak jest.