A ja się spodziewałem, że będzie bardziej DJ-sko. Francophonic to w końcu festiwal pokazujący to, co na scenach muzycznych krajów frankofońskich się dzieje. Zgadzam się z Wojtkiem, że druga połowa koncertu to już bardziej na czuja niż na słuch. Pierwsza część - wspaniały popis wirtuozerii instrumentalistów. Ciekawe brzmienie oud... grali tak jak mnie kojarzą się nuty terenów północnej Afryki. Szkoda, bo gdyby tak wytrwali do końca - mniej pulsu, mniej elektroniki - to dla mnie byłoby OK. Może też w odbiorze przeszkadzała prawie pusta sala, stąd zabawa Hermione wydawała się przesadną.
Mnie się podobało - brawa za odwagę dla organizatorów - sam wiem jak trudno podejmować takie decyzje by zaprosić kogoś na koncert do lokalu, kto nie jest znany.
Cieszę się, że w Katowicach i okolicach ostatnio coś się ruszyło i można posłuchać ciekawych grup inspirujących się muzyką folkową, tradycyjną, worldmusic.
PS. Ktoś się wybiera na Richarda Bonę do Kędzierzyna-Koźla?
Ten koncert, a tym bardziej jego relacja jest dla mnie podwojnie przykra...
Fakt ze bardzo malo ludzi w Katowicach sie wybralo na ten koncert, a mieszka w tej okolicy wiecej ludzi niz w Czechach czy Belgii. Na taki koncert sie wybiera 30 osob, czyli nie jest tak dobrze jak sie mowi, jest bardzo zle, i wiem ze ze strony francuskiej to tego typu koncertow w Katowicach nie bedzie juz przez dlugie lata... wiec jesli chodzi o wydarzenia zwiazane z muzyka swiata to nie ma co sie cieszyc, nie ma na slasku publicznosci, ludzie sa zbyt zajeci zarabianiem pieniedzy lub przetrwaniem, nie tez chyba zadnej polityki rozwoju oferty kulturlnej, wsparcia odwaznych i inteligentnych organizatorow takich jak Klub Cogitatur.
Druga rzecz, to nieporozumienie zwiazane z "dyskotekowymi drzwiekami". Bylem na tym koncercie Speed Caravan w Warszawie w wypelnionym TR WARSZAWA, dzwiek byl glosny ale znakomity, drzwieki elektroniczne wyjatkowo subtelnie sie wpasowywaly do reszty instrumentow... z reszta co tu duzo mowic, Peter Gabriel od razu jak ich uslyszal postanowil z nimi wspolpracowac. Na pewno w prawie pustej sali w Katowicach nie dalo sie zrozumiec tego dzwieku zespolu, lepiej by zagrali akustycznie, dajac milosnikom folku z przed paru setek lat tego czego chca... Speed Caravan to zespol z wytworni real World, grali juz na Open'r w 2009, jeden z najlepszych zespolow IV edycji Francophonic. Mojim zdaniem to publicznosc Katowicka jest winna nieudanego koncertu Speed Caravan, a nie zespol, jest to marnotrastwo dobrych wibracji, i znak ze w Katowicach pozostaje dosyc ciemno...
Mojim zdaniem to publicznosc Katowicka jest winna nieudanego koncertu Speed Caravan, a nie zespol, jest to marnotrastwo dobrych wibracji, i znak ze w Katowicach pozostaje dosyc ciemno...
Stephanie
No mocno powiedziane, tylko o którą publiczność chodzi, tą która była, czy tą która nie dotarła? Po drugie, dlaczego zaraz nieudanego? Po trzecie, nikt tu nikogo nie obwinia, tylko stwierdza, że jeden element koncertu się nie podobał. Trochę chyba zbyt emocjonalnie odbierasz relację Wojtka.
Nie rozumiem też deklaracji, że już podobnych koncertów nie będziecie na Śląsku realizować. Chwalisz Cogitatur i jednocześnie deklarujesz, że już nigdy więcej? To ma być kara dla tych, którzy przyszli na ten koncert i być może mieliby ochotę na kolejne?
Trudno jest mi powiedzieć dlaczego było tak mało ludzi, mogło się na to złożyć wiele czynników ale obwinianie samych widzów, to przesada. Jest na Śląsku sporo imprez, ambitnych, które MAJĄ swoją publiczność. Jest też naprawdę spora grupa ludzi lubiąca folkowe brzmienia (festiwal muzyki Celtyckiej, ostatnie koncerty Kapeli ze Wsi Warszawa, Żywiołaka i Valravn to pokazują). Są ludzie!!! Jedno jest pewne, trzeba tylko trochę czasu, by ta publiczność się "znalazła". Dlatego ogłaszanie, że już takich imprez nie będzie - na pewno tej sytuacji nie polepszy. No i na pewno taka deklaracja nie pomaga Cogitaturowi. Podobnie mógłby powiedzieć zespół Stilo - na ich koncercie w Bytomiu wcale nie było więcej ludzi. A mimo to przyjechali i zagrali. I mam wrażenie, że tu wrócą. Nowe pomysły wymagają czasu, cierpliwości i konsekwencji. Na Śląsku nie jest łatwo a nawet zaryzykowałbym, że trudniej, mimo to organizują, starają się, promują ambitne rzeczy. Fakt, polityki kulturalnej, jak w całym kraju, jak na lekarstwo, ale to nie powód by się poddawać zaraz na początku.
O gustach trudno się dyskutuje. Jeszcze trudniej, gdy dyskutanci słuchali koncertów w dwóch różnych miejscach.
Zbyt dużo "elektroniki" nie oznacza, że nie poznaliśmy się na dobrych muzykach. Szkoda, że nie mogliśmy być w Warszawie, by usłyszeć to tak jak ty. Co do Gabriela, cóż, uwierzyłem mu, bo na koncert wybrałem się właśnie dlatego, że ON z nimi współpracuje.
A w Katowicach świeciło cudowne słońce, dzień coraz dłuższy, wiosna za oknami, czego i tobie życzę.
Dziękuję bardzo za komentarz i mam nadzieję, że Francophonic jednak zawita do nas za rok. Pozdrawiam
Mnie się podobało - brawa za odwagę dla organizatorów - sam wiem jak trudno podejmować takie decyzje by zaprosić kogoś na koncert do lokalu, kto nie jest znany.
Cieszę się, że w Katowicach i okolicach ostatnio coś się ruszyło i można posłuchać ciekawych grup inspirujących się muzyką folkową, tradycyjną, worldmusic.
PS. Ktoś się wybiera na Richarda Bonę do Kędzierzyna-Koźla?