Pod koniec wakacji w me ręce trafiły dwa folkmetalowe albumy, niosące z sobą nutę bardzo melodyjną. I choć różnią się i brzmieniowo, i geograficznie, to mają w sobie coś co je łączy. To coś, to słowiański duch i różnorodne inspiracje.
Śmierć Denisy postawiła scenę manele w niespotykanej sytuacji. Od lipcowej niedzieli wiadomym stało się, że skończyła się pewna epoka. Lecz "show must go on", scena działa dalej, pamiętając o wielkiej gwieździe, która odeszła za wcześnie.
Festiwal w Czeremszy przyciągnął tłumy gości, spragnionych etno-folkowych brzmień, ale i piłki błotnej, warsztatów i samego klimatu Podlasia. Już w piątek zagrały wielkie gwiazdy sceny etno. A to był dopiero początek...